Ziemia rolna drożała w ubiegłym roku w szybkim tempie. W trzecim kwartale ceny w transakcjach Agencji Nieruchomości Rolnych wyniosły średnio 16,4 tys. zł za hektar i były o 33 proc. wyższe niż rok wcześniej.
ANR wykorzystuje dobrą koniunkturę, by zwiększyć sprzedaż. Ma przygotowane do wystawienia na przetargach 100 tys. ha, czyli tyle, ile sprzedała w całym ubiegłym roku. Na poprawę wyników ANR naciska też Marek Sawicki, minister rolnictwa. – Agencja niestety nadal nie realizuje celu, w jakim została powołana, a więc stałego rozdysponowywania gruntów. Poziom sprzedaży jest nadal za mały – mówi „Parkietowi” Sawicki.
Jak wskazują eksperci Banku BGŻ, obecna cena za 1 hektar jest już dla części małych gospodarstw nie do zaakceptowania. Bank ocenia, że właśnie dlatego popyt na ziemię jest niższy niż w latach 2006–2008. Świadczy o tym też mała skuteczność przetargów ANR – zaledwie co piąty kończył się zawarciem transakcji. Co więcej, ceny najmniejszych działek rolnych – do 1 ha – rosną wolniej niż wielkoobszarowych gospodarstw. Analitycy BGŻ uważają, że dane te mogą być pierwszym symptomem spadku popytu „spekulacyjnego”.
Kolejnym impulsem do zatrzymania szybkiego wzrostu cen będzie zmiana ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami Skarbu Państwa. – Wszystkie grunty pod tzw. zastrzeżeniem byłych właścicieli nie mogą być przedmiotem sprzedaży. Na cele reprywatyzacyjne zablokowano 600 tys. hektarów. Trzeba zmienić prawo, by przyspieszyć sprzedaż – wskazuje minister rolnictwa.
Według niego, ustawa będzie zmieniona w tym roku. Analitycy BGŻ przewidują, że jej skutki będą odczuwalne w ostatnich kwartałach 2010 r.ANR ma do rozdysponowania 332 tys. ha ziemi i 1,7 mln ha w dzierżawie. W ubiegłym roku agencja dostała z Ministerstwa Rolnictwa polecenie rozwiązywania umów dzierżawy tam, gdzie na to pozwala prawo, by mogła zwiększać ofertę.