– W ciągu trzech lat koszty pracy w sektorze rządowym i samorządowym mają się zmniejszyć o 1,1 pkt proc. PKB – zauważa Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC. Zwraca uwagę, że takie zapisy nie muszą oznaczać zamrożenia płac: – Mogą zapowiadać restrukturyzację zatrudnienia.
Może to oznaczać powrót do zarzuconej jesienią 2009 r. koncepcji restrukturyzacji wynagrodzeń i zatrudnienia dla urzędników. Wtedy mówiło się o zmniejszeniu funduszu płac i zatrudnienia o ok. 10 proc. Mirosław Gronicki, były minister finansów, zwraca uwagę, że taka restrukturyzacja jest możliwa w administracji centralnej i rządowej: – Nie ma sposobu, by zmusić do niej samorządy.
Magdalena Kobos, rzeczniczka Ministerstwa Finansów, tłumaczy: – Zamrożenie realnego funduszu płac nie oznacza braku podwyżek. Jeśli zatrudnienie będzie zmniejszone w sektorze publicznym (a w warunkach wysokiego wzrostu pozytywne tendencje na rynku pracy pozwolą na wchłonięcie nowych zasobów przez sektor komercyjny), wtedy – w ramach tego samego funduszu płac – będą większe możliwości dokonywania ewentualnych podwyżek.
Zmiany w zatrudnieniu i wynagrodzeniach budżetówki będą dokonywane, jeśli wzrost w 2010 r. wyniesie 3 proc. PKB, a na przyszły realny będzie wskaźnik na poziomie 4,5 proc. – jak zakłada program konwergencji.