Badanie, które w Polsce przeprowadzono pomiędzy wrześniem a grudniem 2009 roku w blisko pięciuset przedsiębiorstwach, pokazuje, że problem narasta. Rok wcześniej tego typu zdarzeń doświadczyło jedynie 50 proc. ankietowanych przez Euler Hermes krajowych firm. Główną przyczyną wzrostu liczby nadużyć okazuje się spowolnienie gospodarcze, które dotknęło Polskę w związku ze światowym kryzysem.

Najczęstszym przykładem nadużyć, jakich dopuszczają się nieuczciwi polscy pracownicy, są kradzieże, zwłaszcza towarów, do których dochodziło w 45 proc. badanych przedsiębiorstw. Na drugim miejscu tej niechlubnej listy znalazły się przywłaszczenia (21 proc. wskazań), a następnie oszustwa dokonane przez pracowników (18 proc.). Często jednak zdarza się, że przypadki oszustw pracowniczych na dużą skalę, powodujących znaczne straty finansowe w firmach, nie są w ogóle upubliczniane. Zarządy spółek nie chcą bowiem budzić niepokoju akcjonariuszy czy partnerów biznesowych.

Z kolei analiza firmowych działów, w których zdarzały się takie nadużycia, pokazuje, że najbardziej zagrożone są te zajmujące się sprzedażą, potem zaopatrzeniem oraz finansami. – W tych ostatnich liczba wykrytych przypadków jest co prawda niska, ale straty spowodowane takimi nadużyciami są nieporównywalnie większe niż powstałe w wyniku kradzieży dokonanej przez pracownika – mówi Bartosz Pikuła, kierownik biura ubezpieczenia ryzyka sprzeniewierzenia w Euler Hermes.

Z badania tej firmy wynika, że wielkie straty, przekraczające wartość 200 tys. zł, zdarzają się na szczęście stosunkowo rzadko – dotyczą 14 proc. polskich przedsiębiorstw. Nieco częściej (16 proc.) przedsiębiorcy ponoszą straty w wysokości 100–200 tys. zł. Blisko jedna trzecia poszkodowanych przez nieuczciwych pracowników traci od 50 do 100 tys. zł, a największa grupa pracodawców (36 proc.) – poniżej 50 tys. zł.

Przeważająca większość badanych przedsiębiorców (72 proc.) przyznała, że poziom ich wiedzy o problemie sprzeniewierzeń jest niewielki. Tylko 28 proc. twierdzi, że wie dużo na ten temat.