O tym, że będziemy się starać o przedłużenie FCL – elastycznej linii kredytowej w funduszu – resort finansów poinformował na początku marca. Tydzień później gościła w Polsce misja z MFW, a wczoraj – na miesiąc przed planowanym podpisaniem dokumentów w tej sprawie – do naszego kraju przyjechał Dominique Strauss-Kahn, dyrektor zarządzający Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
[srodtytul]NBP sam gotów pożyczyć[/srodtytul]
Bankowi centralnemu od początku się ten pomysł nie podobał, mimo że pieniądze z linii powiększyłyby rezerwy walutowe, które na koniec lutego sięgały 85,1 mld dolarów. Problem w tym, że ani dolara z dostępnej nam kwoty 20,5 mld dol. nie ruszyliśmy, natomiast bank musiał zapłacić za utrzymywanie pieniędzy w gotowości 53,3 mln dolarów.
Nic więc dziwnego, że teraz próbuje wszelkimi możliwymi sposobami odwieść rząd od zamiaru przedłużania pożyczki. We wczorajszym komunikacie przekonywał, że pomoc MFW bardziej przyda się innym. – Zarząd Narodowego Banku Polskiego jest przekonany, że sytuacja polskiej gospodarki i systemu finansowego jest obecnie na tyle dobra, że Polska może przejść z grona państw, którym MFW udziela wsparcia, do grona tych, które za pośrednictwem MFW pomagają innym krajom w przezwyciężaniu skutków globalnego kryzysu – napisano w komunikacie. NBP jest gotów sam zasilić Międzynarodowy Fundusz Walutowy pieniędzmi w ramach pożyczki bilateralnej.
Na odpowiedź resortu finansów nie trzeba było długo czekać. – Dzisiejsza sytuacja gospodarcza na świecie jest zupełnie inna niż ta sprzed roku, ale daleko nam do zrównoważonego wzrostu światowej gospodarki – tłumaczył Dominik Radziwiłł, wiceminister finansów. – Wystarczy wspomnieć Grecję. W ciągu najbliższych miesięcy czeka nas jeszcze wiele zawirowań. W dalszym ciągu obserwujemy ogromną zmienność na rynkach.