Eksport liczony w złotych wzrósł o 3,5 proc., a import o 3,0 proc. Wzrost eksportu przewyższa wzrost importu także w euro, odpowiednio o 15,4 i 14,7 proc.

Ekonomiści zwracają uwagę, że nie powinniśmy spodziewać się tak znaczącego wpływu eksportu netto na wzrost gospodarczy jak w 2009 roku. Ale część z nich zastanawia się, czy i jaki wpływ na nasz eksport mogą mieć programy oszczędnościowe zapowiedziane w krajach unijnych, np. w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy na Węgrzech.

Tomasz Starus z Towarzystwa Ubezpieczeń Euler Hermes uważa, że jeśli programy zostaną wprowadzane konsekwentnie i rządom uda się wytłumaczyć społeczeństwom, że potrzebne są oszczędności nie tylko w wydatkach publicznych (w tym w inwestycjach), to mogą np. zmienić się przyzwyczajenia zakupowe w tych krajach. – Może to oznaczać rezygnację z wydatków, które nie wydają się niezbędne oraz poszukiwanie tańszych produktów – mówi. Zdaniem Starusa zwiększa to szanse firm spożywczych i meblarskich.

– Polskie produkty są konkurencyjne cenowo i jakościowo. Zmniejszenie dopływu pieniędzy do niemieckich gospodarstw domowych w wyniku cięć budżetowych może zwiększyć popyt na te dobra z Polski – uważa Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z PKPP Lewiatan. Według niej niemieckie firmy, mając trudności ze sprzedażą produktów w swoim kraju, będą chciały zwiększyć eksport, tym bardziej że wartość euro wciąż słabnie. – Na tym mogą skorzystać polskie firmy. Ponad 50 proc. naszego eksportu do Niemiec ma charakter kooperacyjny – dodaje Starczewska.

Podobnie uważa Krzysztof Półgrabia, prezes giełdowego Pamapolu, który produkuje m.in. dania gotowe. – Spodziewam się wzrostu popytu na polskie produkty. Już to przerabialiśmy i widać, że w obliczu kryzysu wyraźnie wzrasta zainteresowanie tańszymi produktami, w tym wytwarzanymi pod markami własnymi sieci handlowych, a to daje szanse na zwiększenie zamówień naszym firmom – wyjaśnia.