– Nasze obligacje walutowe cieszą się sporym zainteresowaniem. Polska jest dobrze postrzegana na tle krajów Europy ze względu na stosunkowo dobrą sytuację finansów publicznych – podkreśla Paweł Radwański, analityk Raiffeisen Bank Polska. Co decyduje o tym, kto kupi nasze obligacje? – Resort finansów zawsze sprawdza najpierw popyt na nasze papiery i nigdy nie prowadzi emisji w ciemno, czasami nawet organizuje ją pod potrzeby jednego czy grupy inwestorów – podkreśla Radwański.

Od początku roku Polska sprzedała już papiery za 1 mld dol. i euroobligacje za 750 mln euro. Na rynku niemieckim sprzedano też obligacje imienne o wartości 527 mln euro. Przedstawiciele ministerstwa mówili, że w tym roku planują zebrać z zagranicznych rynków równowartość nawet 5 mld zł. Jednak wczoraj resort poinformował, że jego zapotrzebowanie na waluty w tym roku nie będzie już tak duże i czeka nas prawdopodobnie jeszcze tylko jedna emisja zagraniczna, w euro lub dolarach.

Rząd sfinansował po lutym już 42 proc. potrzeb pożyczkowych na ten rok, a poziom środków złotowych i walutowych na rachunku ministra finansów przekroczył 40 mld zł, co oznacza, że w samym ostatnim miesiącu poziom ten wzrósł o niemal 10 mld zł. – Nasze zapotrzebowanie na waluty jest ograniczone – poinformował Piotr Marczak z Departamentu Długu Publicznego w MF. Mimo zapowiedzi resortu analitycy spodziewają się, że w tym roku emisji zagranicznych może być jednak więcej.

– Resort wielokrotnie nas tu zaskakiwał i jeżeli warunki rynkowe będą sprzyjające, może zorganizować kolejne emisje w walutach w ramach prefinansowania potrzeb pożyczkowych na przyszły rok – ocenia Arkadiusz Urbański z Banku Pekao.