– W drugiej połowie roku może nastąpić ożywienie gospodarki, jeżeli strefa euro powróci na ścieżkę wzrostową – dodaje.
Założenia polityki budżetowej – wzrost PKB rzędu 2,2 proc. oraz realny wzrost wynagrodzeń na poziomie 1,9 proc. – ocenia jednak jako zbyt optymistyczne. – Dość prawdopodobna jest korekta budżetu – uważa Konieczny.
Jednocześnie podkreśla, że wskazanie czynników, które mogą pobudzić polski wzrost gospodarczy w tym roku, jest trudniejsze niż w poprzednich latach.
– Można spodziewać się stagnacji konsumpcji krajowej, przy nadal wysokim bezrobociu i mało prawdopodobnym wzroście płac, biorąc pod uwagę spadek liczby zamówień i osłabienie popytu na produkty coraz większej liczby przedsiębiorstw zarówno w kraju, jak i za granicą – mówi Konieczny.
Co w takim razie może napędzać naszą gospodarkę w tym roku? Bezpośrednie inwestycje zagraniczne. Nie tylko zresztą zagraniczne.