Poniedziałkowa sesja na giełdach europejskich zaczęła się od panicznej wyprzedaży. WIG20 tracił rano 3 proc., a niemiecki DAX i francuski CAC 40 zniżkowały o ponad 5 proc. DAX wszedł pod względem technicznym w bessę, tracąc od szczytu ponad 20 proc. Taka panika była wywołana obawami przed nałożeniem sankcji na rosyjską ropę. Po południu nastroje na rynkach nieco się już jednak uspokoiły. WIG20 wyszedł na plus i zyskiwał ponad 1 proc., a CAC 40 i DAX traciły już mniej niż po 1 proc. Sesja w USA zaczęła się natomiast od spadków. S&P 500 tracił na jej początku 0,5 proc. Od zeszłorocznego szczytu zniżkował o około 10 proc., więc jest on dopiero na granicy korekty.
Analitycy Morgan Stanley ostrzegają, że skutki wojny w Ukrainie oraz rosnących cen surowców będą w nadchodzących tygodniach wielkim zagrożeniem dla globalnych giełd. – Czynniki ryzyka pozostaną bardzo silne przez następne sześć–osiem tygodni. Jesteśmy już w zasięgu rynku „niedźwiedzia" – uważa Michael Wilson, strateg Morgana Stanleya.
Eksperci Citigroup zwracają natomiast uwagę na to, że ich wskaźnik obrazujący zmiany prognoz zysków spółek z całego świata stał się ujemny. Spadł on poniżej zera, po raz pierwszy od września 2020 r. Ich zdaniem może być to kluczowy sygnał dla rynków akcji. „Wypracowywanie zysków przez spółki jest kluczowe w momencie, gdy płynność jest zasysana przez banki centralne z całego świata. Usunięcie wsparcia, jakim są dobre prognozy zysków, może sprawić, że wiele indeksów zacznie szybować w powietrzu" – piszą analitycy Citigroup.
Obawy dotyczące możliwego nałożenia sankcji na rosyjską ropę stały się impulsem osłabienia rubla do rekordowego poziomu. Za 1 dolara płacono w poniedziałek nawet 140 rubli. W ciągu jednego dnia rubel tąpnął o ponad 20 proc. wobec dolara, a od początku roku zniżkował o 47 proc., co czyni go w tym okresie najgorszą walutą świata. Przez ostatnie 12 miesięcy rubel stracił prawie 48 proc., czyli był w tym okresie gorszy nawet od liry tureckiej, która zniżkowała o niemal 46 proc.