W Europie Zachodniej indeksy rosły na koniec dnia nawet o ponad 2 proc. (np. w Paryżu), w podobnym stopniu jak w środę. W Nowym Jorku S&P 500 na koniec sesji miał na plusie 2,95 proc.
Zdaniem analityków inwestorzy reagują wzmożonymi zakupami mocno przecenionych wcześniej papierów w odpowiedzi na raporty makro pokazujące utrzymywanie się pozytywnych tendencji w dużych gospodarkach. Wczoraj gracze otrzymali potwierdzenie silnego rozwoju chińskiego eksportu (skok o 48,5 proc. rok do roku), lepsze od wcześniejszych dane o rozwoju Japonii w I kwartale oraz informacje o poprawie na rynku pracy w Australii.
Do tego obrazu nie pasowały tylko dane z USA, gdzie w zeszłym tygodniu zarejestrowało się w urzędach pracy więcej bezrobotnych, niż mówiły prognozy. Nie przeszkodziło to jednak w utrzymaniu dużych zwyżek na giełdach amerykańskich.
Nawet o ponad 4 proc. rósł wczoraj IBEX, główny indeks giełdy w Madrycie, czemu sprzyjały informacje z rynku obligacji. Hiszpania nie miała bowiem problemów ze sprzedażą 3,9 mld euro nowych obligacji trzyletnich - popyt 2,1-krotnie przekroczył podaż.
Nastroje inwestorów poprawiają się także dzięki szefom banków centralnych. Wcześniej o działaniach w celu powstrzymywania skutków kryzysu w eurolandzie zapewniał szef Fedu Ben Bernanke, a wczoraj zrobił to prezes EBC Jean-Claude Trichet. Zapewnił on, że jego instytucja nie ma zamiaru przerywać programu skupu obligacji rządowych, co powinno łagodzić trudną sytuację na rynkach. Po pięciu sesjach spadku wczoraj w końcu wzrósł, o 0,9 proc., indeks BUX giełdy węgierskiej.