W rytm codziennych zmian cen akcji przewagę zdobywa jedna lub druga grupa (można również wyróżnić trzecią zakładającą, że mamy już kolejną bessę i lada moment rynki ulegną załamaniu). Z pewnością pozytywny przebieg czwartkowej sesji powiększył grono zwolenników tezy o minięciu dołka korekty już ponad dwa tygodnie temu. W zachowaniu rynków można się doszukać argumentów na poparcie tej tezy.
Na przykład ostatnich dołków S&P 500 z 7 czerwca nie potwierdził już VIX, czyli jedna z bardziej popularnych miar zmienności cen akcji na Wall Street. Wzrost VIX-a potwierdzał spadek cen akcji do 20 maja, kiedy to ten indeks ustanowił szczyt na poziomie 45,79. Tego typu wartości osiągane były w przeszłości w takich momentach paniki jak przełom lata i jesieni 1998 (kryzys rosyjski), wrzesień 2001 (atak na WTC), lato 2002 (bankructwa takich firm jak WorldCom). Oczywiście zmienność podczas załamania wywołanego na przełomie lata i jesieni 2009 bankructwem banku Lehman Brothers osiągnęła znacznie wyższy niż ostatnio poziom. Od 20 maja VIX nie jest już jednak w stanie ustanawiać nowych szczytów, co sygnalizuje trwający spadek zmienności.
Działo się tak, pomimo że jeszcze w poniedziałek 7 czerwca S&P 500 ustanowił nowe siedmiomiesięczne minimum, spadając nieznacznie poniżej poziomu lutowego dołka. Tym samym osiągnięty został oczekiwany zasięg korekty. Z taką dywergencją pomiędzy zachowaniem zmienności (VIX) i S&P 500 mieliśmy do czynienia ostatnio w styczniu - lutym br. Podczas ówczesnej korekty zmienność osiągnęła maksimum już 22 stycznia, a dno korekty cen akcji wypadło dopiero 8 lutego, a więc 17 dni później. Pomiędzy ostatnim szczytem VIX z 20 maja a ostatnim minimum S&P 500 z 7 czerwca upłynęło 18 dni. Można również zauważyć, że w Grecji, od której rozpoczął się ostatni kryzys zaufania, szczyt swojej rentowności obligacje osiągnęły już 7 maja i obecnie są znacznie niżej.
Można to porównać do sytuacji z początku 2009 roku. Wtedy dno na rynku greckich obligacji ustanowione zostało 26 stycznia, a dołek cen akcji wypadł niecałe 1,5 miesiąca później, 9 marca. Pojawienie się podobnego opóźnienia rynków akcji dawałoby dołek 18 czerwca. Osobiście nadal opierałbym się jednak w prognozach na najbliższe tygodnie na analogii do kryzysów azjatyckiego i rosyjskiego, które sugerują, że trwająca od dwóch sesji zwyżka WIG20 powinna być traktowana jako odpowiednik wzrostu z takich okresów jak 19 listopada-5 grudnia 1997 r. czy też 1-24 września 1998 r. Ta analogia oznacza, że ewentualne wyjście WIG20 na poziomy trzymiesięcznych maksimów (ponad 2434) w połowie czerwca należy wykorzystać do skrócenia długich pozycji, które będą mogły być ponownie otworzone na niższych poziomach dwa - trzy tygodnie później.