Reakcja na gorszy nastrój konsumentów nadała impet korekcie

Wczorajsza sesja przyniosła kontynuację widocznej już we wtorek po południu słabości popytu.

Publikacja: 29.09.2010 07:56

Reakcja na gorszy nastrój konsumentów nadała impet korekcie

Foto: PARKIET

WIG otworzył się pod kreską i chociaż później pojawiła się próba odrobienia strat, to zakończyła się ona kilkugodzinnym nużącym zastojem notowań. Pod koniec sesji podaż uderzyła ponownie. WIG stracił ostatecznie 0,85 proc. (bardziej chwiejny WIG20 zanurkował o 1,15 proc.) To największa przecena od miesiąca.

Widać było wyraźnie, że bezpośrednim impulsem do przyśpieszenia wyprzedaży akcji była reakcja światowych rynków na opublikowany o godzinie 16 odczyt indeksu zaufania amerykańskich konsumentów Conference Board. Wartość indeksu okazała się zdecydowanie gorsza, niż oczekiwano (48,5 zamiast średniej prognoz ekonomistów na poziomie 52,5 pkt). Nerwowa reakcja nie dziwi o tyle, że tradycyjnie wskaźnik Conference Board jest jednym z ulubionych przez krótkoterminowych graczy.

Co prawda chwiejne odczyty tego wskaźnika (trudno dopatrzyć się na jego wykresie jakiejś wyraźnej tendencji) można by w innych okolicznościach potraktować z przymrużeniem oka, ale w parze z nim szły wczoraj inne dane makro. Wcześniej (o 15) poznaliśmy odczyt mniej popularnego wśród inwestorów (ale za to poruszającego się w wyjątkowo stabilnych trendach) indeksu S&P/Case-Shiller obrazującego zmiany cen domów w 20 największych metropoliach USA.

Także tutaj widać charakterystyczną dla wielu innych wskaźników makro (np. produkcji przemysłowej) utratę impetu w ujęciu rok do roku. Roczny wzrost cen domów zwolnił do 3,2 proc. z 4,2 proc. w sierpniu i 4,6 proc. w lipcu. Biorąc pod uwagę, że wcześniej, od wiosny, dynamika nieprzerwanie rosła (startowała z głęboko ujemnego poziomu), to można mówić o groźbie zakończenia pozytywnej tendencji. Jak już nieraz pisałem, tego typu sygnały korespondują z utratą impetu przez roczną dynamikę indeksów giełdowych.

Mimo tych wszystkich niekorzystnych czynników trzeba jednak przyznać, że wczorajsza przecena nie zmieniła sytuacji technicznej w perspektywie dłuższej niż parę dni. WIG oddalił się co prawda od szczytu hossy (który w cenach zamknięcia został ustanowiony w piątek, a w trakcie dnia - w poniedziałek), ale po pierwsze skala spadku nie jest jeszcze istotna na tle dotychczasowej fali wzrostowej. Notowania ciągle są blisko rekordu hossy.

Po drugie, wydarzenia ciągle rozgrywają się powyżej wsparcia, jakim jest poziom ok. 44 tys. pkt. Na tej właśnie wysokości zaczyna się luka hossy z 13 września, której powstanie towarzyszyło atakowi indeksu na kwietniowy szczyt. Dopiero zakrycie tej luki (sięgającej do poziomu 43875 pkt) nakazałoby zrewidowanie pozytywnego nastawienia. Tym bardziej że w dalszej perspektywie naprawdę istotny poziom wsparcia znajduje się jeszcze zdecydowanie niżej - dopiero na wysokości sierpniowego dołka (41572 pkt w cenach zamknięcia).

Giełda
Optymizm nie opuszcza inwestorów. Giełda w Warszawie na plusie
Giełda
Okiem zagranicy
Giełda
Tydzień skorelowanych wzrostów
Giełda
Piątek na rynkach: Rekord Wall Street, wiara w biotech, XTPL z niższą wyceną
Giełda
Sprzyjające otoczenie to było za mało dla GPW
Giełda
Spółki technologiczne znów u podstaw wzrostów w USA