Zwyżka zmienności zbiegła się w czasie z pogorszeniem nastrojów na naszym parkiecie. To dość typowe zachowanie, że w czasie spadku rośnie zakres wahań.
Barierą dla WIG okazało się górne ramię kanału spadkowego, w jakim indeks porusza się od początków lipca. Tydzień zakończyliśmy 700 pkt ponad dolną granicą, którą można traktować jako średnioterminowe wsparcie. Dokładnie przy linii trendu łączącej dołki od początków lipca kończył europejski DJ Stoxx 600. W jego przypadku warto też zwrócić uwagę na to, że trwający do I dekady listopada ruch zwyżkowy nie był w stanie doprowadzić do osiągnięcia górnego ramienia kanału, jakim można obejmować notowania od maja tego roku.
To zaś trzeba rozpatrywać w kategoriach słabości rynków w strefie euro. Coraz bardziej dzielą się na dwa światy: Niemcy (oraz dobrze wypadająca w tym roku Belgia) i cała reszta. Umacnia się przy tym zjawisko słabnięcia emerging markets względem rynków dojrzałych. Siła?relatywna drugich wobec pierwszych osiągnęła najwyższy poziom od końca września. Coraz wyraźniej widać, że mamy do czynienia z trwalszym odwróceniem spadkowej tendencji dominującej od maja do początków października.
Wśród rozmaitych sygnałów, jakie w ostatnich dniach napływają, chyba najbardziej wymowne jest to, że praktycznie wszystkie kluczowe rynki dotarły do silnych wsparć, których przełamanie miałoby przynajmniej średniookresowe konsekwencje. Amerykański S&P 500 odbił się od okolic 1080 pkt. Indeks CRB zatrzymał się przy szczycie z początków tego roku, jaki został wyznaczony przy 294 pkt.
Od październikowego dołka odbiło się złoto. Od silnych wsparć odbiły się czołowe emerging markets (Brazylia, Korea). Tydzień na wsparciu kończyły Indie. Do blisko pięciomiesięcznej linii trendu dotarły Chiny. Podobnie stało się w Rosji. Miejsce na zniżkę ma natomiast wciąż jeszcze EUR/USD. Silne wsparcie jest dopiero przy nieco ponad 1,33 USD. Niemniej jednak techniczny obraz głównych rynków prezentuje się spójnie. Są duże szanse na kontynuowanie tendencji z poprzednich miesięcy, ale w takim scenariuszu trzeba przyjąć, że rynki akcji miejsca na dalszy ruch w dół mają bardzo niewiele.