W istocie czwartkowe święto w USA spowodowało, iż od poranka rynki europejskie nie miały innego wyjścia niż czekanie na wejście do gry Wall Street, która również dziś handlowała z połową mocy – sesje były skrócone – ale nie przeszkodziło to amerykańskim bykom w wykreśleniu nowych rekordów. Niestety Europejczycy musieli dryfować w ciszy do 15:30 i GPW oraz WIG20 nie były wyjątkiem. Właściwie do finałowej godziny WIG20 kreślił coraz bardziej senną konsolidację w rejonie 2580 pkt., którą w końcówce – za sprawą presji z otoczenia a zwłaszcza wybicia niemieckiego DAX-a nad 9400 pkt.- zamieniono na wzrost do 2584 pkt. Bilansem jest zwyżka WIG20 o 0,46 procent ze skromnym obrotem, który po ośmiu godzinach wynosił 416 mln a na fixingu został podniesiony do ciągle skromnych 519 mln. Dlatego też na notowania piątkowe warto spojrzeć przez pryzmat wydarzeń zakończonego tygodnia i finału listopada. W pierwszym przypadku nie ma wątpliwości, iż kluczową sesją była poniedziałkowa, w trakcie której WIG20 odbił się od bariery 2630 pkt. Kolejne dni były tylko konsekwencją kolejnego zawahania byków na ważnym oporze, ale też brak poważniejszych sukcesów podaży – zwłaszcza po mocnym spadku na sesji wtorkowej – wskazuje na przekonanie graczy, iż popyt nie powiedział jeszcze ostatniego słowa a listopad był tylko poczekalnią przed grudniowymi próbami połamania 2634 pkt. i marszu na roczne maksima. Jeśli uwzględnić fakt, iż po doskonałym październiku, który przyniósł wzrost WIG20 o 5,7 procent, listopadowa zwyżka o 2,2 procent ma w sobie element konsolidacji, to trudno nie stawiać pytania, jak długo rynek będzie znosił presję grudnia, który zgodnie uznaje się za dobry dla rynków akcji. Nie ma wątpliwości, iż do połowy grudnia rynki będą spoglądały w stronę USA i publikowanych tam danych z rynku pracy oraz nadciągającego posiedzenia Fed w dniu 18 grudnia. Na ewentualny świąteczny rajd będzie więc czas dopiero w drugiej połowie miesiąca.

Adam Stańczak

e-mail: [email protected]