Jednocześnie w perspektywie ostatnich tygodni 2013 r. interesującą kwestią staje się to, czy w orbicie zainteresowań globalnego kapitału znajdą się na większą skalę surowce.

Siła relatywna towarów względem akcji jest na najniższych poziomach od 2002 r., ale w ostatnich dniach nie pogłębiła dołka. Wyraźnie zauważalny był wzrost cen spotowych towarów, choć jego skala wciąż jeszcze nie przekroczyła zwyżki, jaka nastąpiła w sierpniu. Na tego rodzaju ceny można spoglądać przez pryzmat fizycznego popytu, a nie tylko zachowań spekulacyjnych. Rynek towarowy jest przy tym wyraźnie podzielony. O ile w ostatnich tygodniach miedź wykazywała relatywną siłę względem indeksu CRB, o tyle aluminium czy nikiel wypadały słabo. Amerykańska ropa naftowa wyraźnie ciążyła temu indeksowi, podczas gdy gaz naturalny, olej opałowy, benzyna czy też czy ropa Brent odzyskiwały teren. To wszystko może wskazywać na to, że towary jeszcze w tym roku nadrobią część „zaległości" wobec rynków akcji.

Lepsza postawa surowców byłaby bez wątpienia ciekawym zjawiskiem. Z jednej strony pokazywałaby, że globalni inwestorzy coraz mocniej wierzą w przyspieszenie wzrostu gospodarczego na świecie, także w państwach rozwijających się. Z drugiej strony byłaby to oznaka coraz większej skłonności do poszukiwania alternatywy dla akcji. Będzie to przy tym impuls do zdecydowanej zmiany liderów hossy – w centrum zainteresowania znalazłyby się Rosja i Brazylia, a na Starym Kontynencie Wielka Brytania. W tych krajach sektory paliwowy i wydobywczy są szczególnie mocno reprezentowane. W naszym przypadku oznaczałoby to dobry czas dla KGHM.

Obserwowana dotąd słabość towarów stwarzała większe pole manewru bankom centralnym, wzmacniając tendencje dezinflacyjne praktycznie na całym świecie. Sytuacja w tym względzie przypominała drugą połowę 2006 r., kiedy to taniejące surowce podtrzymywały łagodną politykę banków centralnych, co sprzyjało windowaniu cen akcji. Wtedy po zakończeniu okresu słabości towarów mieliśmy kilka miesięcy podobnych stóp zwrotu z akcji i towarów, a następnie kilka miesięcy samonapędzającej się spirali rosnącej inflacji i zwyżki notowań towarów, traktowanych jako zabezpieczenie przed takim zjawiskiem. Obecnie sekwencja zdarzeń mogłaby nie być aż tak rozciągnięta w czasie. Inwestorzy czekający w napięciu na ograniczenie skupu aktywów w USA mogą dość szybko zareagować na ruch w górę cen surowców. Niemniej jednak początkowo traktowaliby je jako potwierdzenie korzystnych perspektyw gospodarczych, a dopiero po dwóch–trzech  miesiącach jako zagrożenie dla niskiej inflacji. Stąd w najbliższych tygodniach można spodziewać się zmiany liderów na rynkach akcji, ale nie zmiany trendu.