Czwartkowe notowania warszawskim parkiecie niewiele różnią się od pozostałych okołoświątecznych dni sesyjnych. Jest jeszcze spora grupa inwestorów, którzy korzystają z możliwości przedłużonej przerwy urlopowej.
Spadki w przypadku indeksu blue chipów sięgają kilkunastu punktów, co nie jest wynikiem interesującym z punktu widzenia angażowania się inwestorów na rynku akcji. Podobnie sytuacja wygląda na rynku terminowym, tzn. okolice 2850 punktów nie są interesujące z punktu widzenia kupujących i sprzedających.
Właśnie dlatego marazm i nuda wciąż triumfują, a kolejne odczyty makroekonomiczne nie są w stanie wpłynąć na decyzje inwestorów, mimo, iż w przypadku zamówień w przemyśle w Niemczech mamy do czynienia z niemiłą niespodzianką.
Zamówienia w przemyśle Niemiec niewyrównane sezonowo wzrosły w marcu o 9,7 proc. r/r przy prognozie 15,4 proc. i ostatnim odczycie 20,1 proc. (po rewizji 19,6 proc.). Natomiast licząc miesiąc do miesiąca zamówienia spadły o 4 proc. przy prognozie wzrostu o 0,4 proc. i ostatnim wzroście o 2,4 proc. (po rewizji 1,9 proc.).
Największy wzrost zamówień w przemyśle Niemiec w ostatnich latach odnotowano w kwietniu 2010 r., kiedy to wzrosły o 30,1 proc. r/r. Od czerwca 2010 r. zamówienia utrzymywały się na podobnym poziomie, jednak poziom ten był wyższy niż w latach hossy giełdowej 2005-2007.