Skrajne emocje rządzące światowymi finansami od kilku miesięcy powodują, że sytuacja na parkietach giełdowych potrafi zmienić się radykalnie z dnia na dzień. Poniedziałkowa, a wcześniej i piątkowa sesja, zakończyły się głębokimi spadkami indeksów. Na czerwono rozpoczęła się też wczorajsza sesja za oceanem. Jednak na kilkadziesiąt minut przed końcem notowań na rynek trafiła informacja, że Włosi rozmawiają z Chińczykami zachęcając ich do zainwestowania we włoskie papiery dłużne. Efekt negocjacji nie jest znany ale sam fakt, że zostały podjęte skutkował eksplozją optymizmu i szybkim wzrostem indeksów za oceanem.
Fala pozytywnych nastrojów udzieliła się następnie inwestorom azjatyckim. Japoński Nikkei zyskał we wtorek 0,95 proc. Z drugiej jednak strony giełda w Szanghaju zniżkowała ponad 1 proc. Na pewno nie należy jednak tego wiązać z obawami, że Chiny mogą mieć problemy angażując się w ratowanie Włoch. Gigantyczne rezerwy walutowe Chin wystarczyłyby na wsparcie wszystkich zagrożonych krajów Eurolandu i jeszcze sporo by z nich zostało.
Gracze z naszego kontynentu również nie pozostali obojętni na wiadomość o chińsko-włoskich negocjacjach, które, nawet jeśli zakończą się pozytywnie, bynajmniej nie rozwiążą żadnego z fundamentalnych problemów trawiących strefę euro. Pozwolą jedynie na krótkotrwałe złapanie oddechu i odsunięcie widma kataklizmu gospodarczego w Eurolandzie.
Na otwarciu parkiet paryski rósł o 1,2 proc., frankfurcki o 1,2 proc. a londyński o 0,8 proc. W Warszawie na otwarciu również dominowali kupujący. WIG zyskiwał 1,4 proc. do 37963 pkt. WIG 20 rósł o 1,37 do 2211 pkt. Na zielono zaczęły też dzień indeksy średnich i małych spółek. W czołówce najbardziej drożejących spółek z ekstraklasy były: PGE, Lotos i Bogdanka. Słabo, na minusie, zaczęły dzień PGNiG i Telekomunikacja Polska.
Inwestorzy muszą się liczyć z tym, że poranna poprawa nastrojów może być krótkotrwała. Już po kwadransie indeksy w Warszawie oddały połowę zysków z otwarcia. Przybyło również firm, które traciły na wartości. Entuzjazmu nie widać też było na rynku walutowym. Notowania euro zachowywały się stabilnie wobec dolara czy franka. Złoty lekko zyskiwał do obcych walut, ale wzrosty były symboliczne.