Na początku dnia, jak już wspominaliśmy rozczarowywały odczyty indeksów PMI dla Niemiec i Eurolandu. Następnie przed południem poznaliśmy kolejne negatywne dane. Liczba nowych zamówień w strefie euro spadła o 6,4 proc. w skali miesiąca, po tym jak miesiąc wcześniej odnotowała wzrost o 1,4 proc. Konsensus rynkowy zakładał spadek jedynie o 2,5 proc. W relacji r/r  prognoza była na poziomie 8 proc., zaś rzeczywisty odczyt ukształtował się jedynie na poziomie 1,6 proc., wobec 5,9 proc. miesiąc wcześniej. Opublikowane dane wskazują na palące problemy europejskiej gospodarki, która w trybie pilnym potrzebuje stanowczych rozwiązań na kryzys. Zaskoczeniem i jednocześnie rozczarowaniem okazał się wynik aukcji niemieckich 10-letnich obligacji. Nie można zaliczyć jej do udanych z powodu sprzedaży jedynie 3,644 mld EUR z puli blisko  6 mld EUR. Średnia rentowność kształtowała się na poziomie 1,98 proc. i była wyższa od rentowności na rynku wtórnym. Jak skomentowała niemiecka agencja długu publicznego, wyniki aukcji odzwierciedlają ogromną nerwowość rynków. Do tej pory Niemcy postrzegane były za najbezpieczniejszą gospodarkę Unii, których kryzys długu dotąd nie dosięgał w bezpośredni sposób.
Odwrotne skutki interwencji NBP
Na rynku walutowym w dalszym ciągu obserwowaliśmy deprecjację złotego. Z tego powodu około godziny 9:30 nastąpiła czwarta od września ingerencja NBP w rynek. Skutkiem tego złoty chwilowo umocnił się do euro o 0,5 proc. obniżając kurs EUR/PLN z 4,4745 na 4,4470. Rynek szybko odrobił straty windując notowania na kolejne szczyty na poziomie 4,4770, obnażając słabość interwencji NBP. Kolejnym oporem wydawał się być poziom 4,4850, który również został sforsowany. Tak jak wczoraj wspominaliśmy osłabienie naszej waluty jest efektem awersji do ryzyka inwestorów.
Analogiczna sytuacja, choć nie o tak szerokim zakresie widoczna była na parze USD/PLN, który z poziomu 3,3240 zanotował spadek do wartości 3,3025 po czym obecnie wspina się na kolejne górki  na poziomach 3,3380 – 3,3455.
W notowaniach eurodolara nastąpiło wybicie dołem z krótkoterminowego trendu bocznego. Umocnienie dolara przebiło wsparcie na poziomie 1,3440, po czym nastąpiła chwilowa konsolidacja w wąskim przedziale 1,3375 – 1,3405. Następnie kurs ponownie zanurkował przebijając poziom kolejnego dziś wsparcia. W miarę pogorszania się kryzysu zadłużenia w Europie wraz z brakiem reakcji politycznych na ten stan, euro wciąż będzie tracić na wartości w stosunku do dolara.
Niepokojąco rosną dziś dochodowości 10-letnich obligacji krajów strefy euro. Włoskie ponownie zbliżają się do progu 7 proc. wynosząc obecnie 6,996 proc. hiszpańskie kształtują się na poziomie 6,702 proc., belgijskie na 5,540 proc. Natomiast niemieckie i francuskie odpowiednio 2,027 proc i 3,700 proc.
Do bogatego zestawu publikacji musimy dodać szereg odczytów z gospodarki zza Oceanu. Liczba osób ubiegających się o zasiłek w ubiegłym tygodniu wzrosła z oczekiwanych 390 tys. do poziomu 393 tys.
Mniejszym od oczekiwań rynku, spadkiem charakteryzowały  się zamówienia na dobra trwałego użytku, który wyniósł 0,7 proc. Konsensus rynkowy zakładał spadek o 0,9 proc. Z kolei wyłączając transport dane okazały się znacznie lepsze od oczekiwań. Zanotowano wzrost zamówień kształtujący się na poziomie 0,7 proc w relacji miesiąca wobec oczekiwanego spadku o wartości 0,1 proc.
Nieznacznie od prognoz (0,3 proc.) zwiększyły się dochody Amerykanów do poziomu 0,4 proc. Ograniczyły się też wydatki do poziomu 0,1 proc., wobec spodziewanych 0,3 proc. PCE Core zgodnie z rynkowym konsensusem na poziomie 0,1 proc. Nieco gorzej od prognoz ukształtował się indeks nastroju konsumentów Uniwersytetu Michigan. Spodziewano się odczytu na poziomie 64,5, tymczasem indeks wzrósł do 64,1 wobec 60,9 w poprzednim miesiącu.
Sporządziła:
Grażyna Mendrych
DM TMS Brokers SA