Od początku sesji Wall Street świeciła na czerwono. Inwestorów do realizacji zysków skłoniły rosnące obawy o Hiszpanię. Rynki zastanawiają się, czy Madryt zdecyduje się poprosić o międzynarodową pomoc. Jest to warunek, aby Europejski Bank Centralny mógł rozpocząć program skupu hiszpańskich obligacji, aby obniżyć ich rentowności. Hiszpański rząd poinformował, że wciąż zastanawia się nad warunkami pomocy. Dało to inwestorom powód, by zabrać się za sprzedaż akcji, które zwyżkowały przez dwa miesiące. Od końca lipca, kiedy prezes Europejskiego Banku Centralnego Mario Draghi obiecał chronić strefę euro, notowania banków wzrosły o prawie 50 procent.
Hiszpania sprzedała dziś 12- i 18-miesięczne bony skarbowe o łącznej wartości 4,576 mld euro z początkowo oferowanej puli o łącznej wartości 3,5-4,5 mld euro. Rentowności były niższe niż na ostatniej aukcji. Dla 12-miesięcznych 2,835 proc. wobec 3,07 proc. podczas aukcji 21 sierpnia, a dla 18-miesięcznych 3,072 proc. wobec 3,335 proc. podczas poprzedniej aukcji.
Mocniej od prognoz wzrósł indeks ZEW, który obrazuje nastroje wśród analityków i inwestorów instytucjonalnych w odniesieniu do sytuacji gospodarczej w Niemczech. Wskaźnik odbił się we wrześniu od najniższego od końca 2011 roku ( -25,5 pkt) i wyniósł -18,2 pkt.
Całkiem niezły okazał się też odczyt indeksu amerykańskiego rynku nieruchomości przygotowywany przez National Association of Home Builders (NAHB), który obrazuje nastrojów wśród firm budowlanych z USA. Wskaźnik wzrósł do 40 pkt. z 37 pkt. w sierpniu do najwyższego poziomu od czerwca 2006 roku.
Mimo to Wall Street kończy sesję pod kreską, chodź spadki są znikome i nie na wszystkich głównych indeksach. Dow Jones zyskał minimalnie 0,09 proc., Nasdaq stracił 0,03 proc., a indeks szerokiego rynku S&P500 zniżkował 0,13 proc.