To pozbawiło stronę popytową ważnego argumentu za kontynuacją zwyżek. Argumentu tak potrzebnego w sytuacji, gdy giełdowe byki starają się doprowadzić do wybicia górą z męczącej, bo trwającej już 14 miesięcy, konsolidacji.
Domknięcie luki nie przekreśla jednak jeszcze szans na zwyżki. Na gruncie analizy technicznej takim niepokojącym sygnałem byłby trwały powrót poniżej strefy wsparcia 2340,0–2353,5 pkt. Tworzy ją dolne ograniczenie wspomnianej luki (2353,5 pkt), lokalny szczyt z 17 sierpnia br. (2351,8 pkt) oraz linia łącząca dołki z końca lipca i sierpnia br. (2340 pkt). To mogłoby oznaczać rosnące prawdopodobieństwo pogłębienia spadków, a więc i zaprzepaszczoną szansę na szybkie wybicie górą z ponadrocznego trendu bocznego.
Światowe banki centralne, w tym przede wszystkim Rezerwa Federalna i Europejski Bank Centralny, decydując się we wrześniu na dalsze luzowanie polityki pieniężnej, zrobiły dużo, żeby zwyżki na GPW mogły być kontynuowane. Czas pozytywnego oddziaływania takich decyzji obecnie jest krótszy niż w latach poprzednich, ale przynajmniej do listopadowych wyborów prezydenckich w USA pozytywne nastroje na rynkach globalnych powinny się utrzymać. Jest mało prawdopodobne, żeby w najbliższych tygodniach inwestorzy ponownie zaczęli mocno się obawiać o Hiszpanię i Grecję, co było tematem numer jeden w ostatnich dniach. Zwłaszcza że obecnie ten pierwszy kraj wydaje się znacznie bliżej decyzji o zwróceniu się o pomoc finansową niż jeszcze kilka tygodni temu.
Taka prośba zostałaby pozytywnie przyjęta przez inwestorów.
Utrzymania się przynajmniej umiarkowanie dobrych nastrojów na rynkach finansowych można też oczekiwać w związku z rozpoczynającym się za tydzień sezonem publikacji wyników kwartalnych w USA. Ponownie oczekiwania nie są wygórowane. Dlatego też i pole do pozytywnego zaskoczenia jest większe.