Silny ruch spadkowy w połowie listopada mógł zostać zinterpretowany jako wybicie w dół z lekko zniżkującego kanału, kształtującego się od końca września. W pewnym momencie w trakcie tego spadku DAX naruszył nawet psychologiczną barierę 7000 pkt.

Ostatnie dni, jak gdyby nigdy nic, stały jednak pod znakiem powrotu indeksu w obręb wspomnianego kanału. Pytanie za dziesięć punktów dla analityków technicznych: czy mimo wszystko dojdzie do kontynuacji przeceny, czy jednak szybkie zanegowanie sygnału sprzedaży każe bardziej optymistycznie patrzeć na sytuację? Smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że wydarzenia te rozgrywają się tuż poniżej szczytu z maja 2011 r. Teoretycznie przebicie go umożliwiłoby kontynuację hossy, zaś odbicie od niego wywołać mogłoby głębszą przecenę.

W dużym stopniu długoterminowe trendy widoczne na wykresie DAX są odzwierciedleniem tego, co dzieje się z wynikami finansowymi spółek wchodzących w skład tego indeksu.

Okazuje się, że wbrew hamowaniu europejskiej gospodarki, zyski firm zza naszej zachodniej granicy przebyły już połowę dystansu od ostatniego dołka do ubiegłorocznego szczytu, który jest jednocześnie historycznym rekordem.

Już teraz największa w historii jest wartość księgowa niemieckich przedsiębiorstw.