Nastąpił jego wzrost z czerwcowych 50,6 pkt do 50,8 pkt. To poziom symbolicznie wyższy niż średnio w ostatnich 3 i 6 miesiącach, ale wyraźnie wyższy od przeciętnej z minionych 12 miesięcy. Można zatem utrzymywać, że pozytywne tendencje są kontynuowane, ale ich siła pozostawia sporo do życzenia. Jednocześnie mamy do czynienia z dalszą desynchronizacją cykli koniunkturalnych oraz dużą polaryzacją kondycji poszczególnych gospodarek. O ile Wielka Brytania czy USA radziły sobie bardzo dobrze, to kluczowe rynki wschodzące (Chiny, Indie, Brazylia, Meksyk, Turcja, Rosja) wypadały bardzo blado. Wciąż można mieć wątpliwości co do pojawienia się szybkich efektów Abenomics w Kraju Kwitnącej Wiśni. Nie dziwi w tej sytuacji, że przewidywane przyspieszenie wzrostu zysków spółek przekładane jest z III kwartału na końcowe miesiące tego roku.

Tymczasem wyceny spółek są coraz bardziej „wymagające", zwłaszcza w kontekście wyższej dochodowości długoterminowych obligacji. Coraz mniejsze są wątpliwości, że w perspektywie kolejnych miesięcy potencjał zmian notowań na giełdach będzie dużo bardziej niż dotychczas w tym roku związany ze zmianami zysków spółek. W tym kwartale S&P 500 zyskuje wyraźnie więcej niż wynosi prognozowany wzrost zysku na akcję firm na III kwartał. W dwóch poprzednich kwartałach było tak samo. Łącznie zwyżka S&P 500 o przeszło 15 pkt proc. przekroczyła poprawę zysków. A zatem element „rynkowy" odzwierciedlający czynniki związane z oczekiwaniami inwestorów czy przepływami kapitału bardzo mocno w ostatnich miesiącach determinował kursy akcji. Czas najwyższy, by rynek przybliżył się do rzeczywistości.

Gwałtowne zmiany nastrojów, jakich doświadczyły w ostatnich dniach rynki walut, obligacji, surowców, a w mniejszym stopniu akcji, stanowią ostrzeżenie, że decyzje inwestorów są zdominowane przez spekulacyjne postawy. Ich pochodną też jest zachowanie naszej giełdy, dające się wytłumaczyć napływem globalnego kapitału do funduszy dedykowanych naszemu krajowi. Na krótką metę powoduje to, że GPW zyskuje dodatkowy „dopalacz", w dłuższym czasie pozbawia nasz parkiet możliwości oparcia się ewentualnej wyprzedaży na zagranicznych giełdach. Zresztą czerwiec pokazał, czym może kończyć się wyraźny „rozjazd" notowań w Polsce i na świecie, gdyby miał się on nasilać w kolejnych dniach.