Przy rocznej dynamice PKB i CPI na poziomach, odpowiednio, +1,6 proc. i +1,5 proc., potrzeba zaostrzenia polityki pieniężnej nie wydaje się oczywista, choć ostatnie dane sugerują przyspieszenie tempa wzrostu. Można odnieść wrażenie, że członkowie komitetu chętnie przerzuciliby większą część oczekiwanego zaostrzenia polityki pieniężnej na nowe kierownictwo Rezerwy Federalnej. Kadencja Bena Bernankego kończy się 31 stycznia przyszłego roku i od 1 lutego Fed powinien być już kierowany przez nową osobę. W okresie minionego pokolenia doszło do trzech zmian warty na stanowisku przewodniczącego, które miały miejsce 6 sierpnia 1979 r. (początek kadencji Paula Volckera), 11 sierpnia 1987 r. (początek kadencji Alana Greenspana) oraz 1 lutego 2006 r. (początek kadencji Bena Bernankego). Uśrednienie zachowania S&P 500 w okolicach takich decyzji sugeruje, że obecnie należy się liczyć z niewielką korektą cen akcji do mniej więcej Wszystkich Świętych, ale za pół roku S&P 500 będzie przebywać powyżej poziomu 1800 pkt. Poważniejsze ryzyko pojawia się dwa miesiące po zmianie na stanowisku szefa Fedu – w 1987 roku krach na Wall Street z ponad 20-proc. spadkiem wartości Dow Jonesa jednego dnia nastąpił w niecałe dwa miesiące po początku kadencji Alana Greenspana.
Osłabienie dolara będące reakcją na odroczenie przez Fed decyzji o rozpoczęciu zaostrzania polityki pieniężnej przełożyło się na wzrost EUR/USD do najwyższego poziomu od siedmiu miesięcy. Trzy ostatnie tego typu sygnały – 14 grudnia 2012 r., 21 marca 2011 r. i 1 października 2010 r. – poprzedzały dalszą deprecjację dolara trwającą przez pięć, sześć tygodni. W tym okresie relatywnie dobrze powinny sobie radzić surowce i rynki „wschodzące". Przypadek podobnego do obecnego zachowania dolara z grudnia ub.r. jest interesujący, bo ówczesna słabość dolara poprzedzała o mniej więcej dwa tygodnie oczekiwany termin wymuszonego osiągnięciem limitu zadłużenia początku automatycznych cięć wydatków w USA. Zawarte 6 marca tego roku porozumienie budżetowe wygasa w USA pod koniec września, co zapewne oznacza, że następne tygodnie, a może i miesiące, będą upływać tak jak na początku roku pod znakiem sporów pomiędzy demokratami a republikanami o kształt ewentualnego nowego porozumienia. Pojawienie się na horyzoncie możliwości osiągnięcia kompromisu powinno zakończyć okres słabości dolara.
W przypadku USD/PLN ostatni spadek oznacza wybicie w dół z wyraźnie widocznej na wykresie USD/PLN formacji „głowy z ramionami", której rozmiary sugerują, że w najbliższych miesiącach można się liczyć ze spadkiem kursu dolara nawet w okolice 2,90 zł. Ewentualny wzrost kursu dolara (ruch powrotny do przełamanej w dół „linii szyi") powinien być ograniczany przez silny opór wytworzony w okolicach strefy 3,12–3,16 zł.