Powodów do optymizmu było całkiem sporo. Krajowych inwestorów z pewnością najbardziej ucieszyły dane o PKB, które w III kwartale zwiększyło się o 1,9 proc. Jest to znacznie więcej, niż oczekiwali ekonomiści. Teza, że w przyszłym roku polska gospodarka może być ekonomiczną gwiazdą w całym regionie CEE, staje się coraz bardziej realna. W ujęciu globalnym obok gołębio interpretowanych wypowiedzi Janet Yellen, oczy, uszy i portfele inwestorów najbardziej radują zapewne zapowiedzi reform w Chinach. Rezygnacja z polityki jednego dziecka czy liberalizacja rynków surowcowych i finansowych mogą podtrzymać wzrost oraz wesprzeć całą globalną gospodarkę.

Z giełdowych ciekawostek warto zwrócić uwagę na amerykańską krzywą rentowności. Jej nachylenie bywa z reguły jednym z najcelniejszych prognostyków przewidujących koniunkturę giełdową. Stroma krzywa to zwykle zwiastun niezłej koniunktury w gospodarce i dobrych czasów dla inwestorów giełdowych. Płaska lub odwrócona – wręcz przeciwnie. Zależność ta sprawdza się za oceanem od 20 lat z niemal zegarmistrzowską precyzją.

Na początku lat 90., kiedy to rozpoczynała się najdłuższa hossa, jakiej zaznały amerykańskie giełdy, krzywa była rekordowo stroma, a różnica pomiędzy rentownościami skarbowych 10-latek i 2-latek przekraczała 2,5 pkt proc. Następnie, przez kilka lat wzrostów, stopniowo się wypłaszczała, by w roku 2000 zupełnie się odwrócić. Wówczas to, gdy chwilami 2-letnie papiery były nawet o 0,5 p.p. bardziej rentowne niż 10-letnie, pękła bańka internetowa. Gdy jednak w połowie 2003 roku spekulacyjny bąbel wyparował z rynków, a inwestorzy byli ponownie gotowi do wzrostów, krzywa znów bardzo się wystromiła. Rentowności 10-latek znów o ponad 2,5 p.p. przekraczały rentowności 2-latek. Kolejne odwrócenie krzywej przyszło dopiero pod koniec 2006 r., czyli zaledwie pół roku przed „Wielkim Kryzysem Finansowym". A jak wygląda krzywa obecnie? Pomimo że ostatnie dyplomatyczne wypowiedzi Janet Yellen mają raczej gołębi charakter, rentowności amerykańskich 10-latek ponownie rosną. Obecnie przekraczają już 2,7 proc., przez co krzywa stała się ponownie wyjątkowo stroma. Przez ostatnie dwie dekady stanowiło to zawsze dobre proroctwo dla rynków akcji.