Co prawda obie sprawy nie mają ze sobą wiele wspólnego, ale sposób ich prowadzenia przez polityków był podobny. W obu przypadkach mieliśmy do czynienia z ogłoszeniem sukcesu w postaci zawieszenia broni bądź przedłużenia pomocy finansowej dla Grecji. W obu kwestiach wszystkie strony negocjacji ogłosiły swój sukces. Przedstawiciele niemieckiego rządu z satysfakcją podkreślili, że teraz premier Cipras musi powiedzieć Grekom, iż ich wyrzeczenia się nie skończą. Tymczasem grecki rząd ogłosił swym rodakom, że pierwsza bitwa została wygrana zgodnie z obietnicami złożonymi w czasie ostatnich wyborów, a ich celem jest zwycięstwo w głównej „wojnie" z Unią. To samo ma miejsce w przypadku konfliktu na Ukrainie, gdzie nawet przez chwilę nie przestrzegano faktycznego zawieszenia broni, rezygnując z pozorów, jakie widzieliśmy we wrześniu ubiegłego roku. Rosja i Niemcy zdają się być zadowolone z mińskiego porozumienia, nie zwracając uwagi na tragedię Ukraińców. Jeśli fakty nie zgadzają się z zapisami na papierze tym gorzej dla faktów. Jakie płyną z tego wnioski dla rynków finansowych? Po pierwsze rozciąganie problemów w czasie, ogłaszanie połowicznych rozwiązań, przy generalnym zadowoleniu z siebie wszystkich stron, powoduje, że inwestorzy zaczynają traktować obie kwestie, jako coraz mniej istotne tematy. Być może słusznie. Po drugie, im mniej Niemcy są twardzi wobec Rosjan, tym bardziej starają się pokazać swoją siłę wobec słabszego przeciwnika, czyli Grecji. Zwiększa to prawdopodobieństwo wyjścia Grecji ze strefy euro, nawet jeśli nie teraz, to za parę miesięcy. Z inwestycyjnego punktu widzenia ważniejsze stają się obecnie działania podejmowane przez banki centralne i słowa wypowiadane przez ich przedstawicieli, potencjał ożywienia w Europie oraz zachowanie się rynku obligacji w USA. Lutowa przecena na amerykańskich obligacjach przypomina raczej dłuższy odwrót inwestorów z połowy 2013 roku niż jedynie chwilową korektę. Tak jak wtedy Fed straszył początkiem końca QE, tak teraz straszy rozpoczęciem cyklu podwyżek. Pomimo tych niesprzyjających warunków rynki akcji pokazały swoją siłę w 2013 roku, szczególnie na rynkach rozwiniętych, w Europie rozpoczynało się krótkie ożywienie, a w Polsce królowały małe spółki. Najwyraźniej większość inwestorów pamięta ten schemat, a ostatnie decyzje EBC jedynie utwierdziły ich w przekonaniu, że historia może się powtórzyć.