Nie należy przy tym zapominać, że gdyby nie imponujący rajd akcji PKN Orlen z ostatnich ośmiu miesięcy, to obraz polskiej giełdy rysowałby się w jeszcze ciemniejszych barwach. Średnia giełdowa skupiająca największe przedsiębiorstwa notowane na GPW zbliżałaby się nieuchronnie do bariery 2000 punktów i minimum z 2012 roku. Walory płockiego koncernu podrożały w tym roku o mniej więcej połowę, co przekłada się na 100 punktów dodanych do wartości wskaźnika giełdowego. Nic nie trwa jednak wiecznie. Za siłą kursu stały wysokie marże rafineryjne i petrochemiczne, które są cykliczne i niechybnie spadną. Także na rynku surowców energetycznych można liczyć na przełamanie niekorzystnej sezonowości: ceny ropy powinny w sierpniu odbić, a przynajmniej przestać spadać. Jednocześnie złoty będzie tracić do dolara, a ponadto niebawem zacznie się sezonowy spadek popytu na paliwo. W takim środowisku trudno oczekiwać, by kurs nadal ostro się piął. W końcu dynamiczna zwyżka odcisnęła piętno na wartości wskaźników finansowych. Należy przy tym pamiętać, że Orlen był nie tylko gwiazdą w skali lokalnej, ale też branżowej. Akcje spółki jednoznacznie pozytywnie wyróżniały się na tle WIGu 20, ale także w porównaniu z benchmarkowym subindeksem Stoxx600 grupującym zachodnioeuropejskich przedstawicieli branży paliwowej. Prawda jest jednak taka, że przy ewidentnie negatywnym nastawieniu do banków i KGHM, sam PKN Orlen mógł tylko i wyłącznie ograniczać skalę zniżki indeksu blue chips. Tyle tylko, że perspektywy rynku metali szlachetnych i przemysłowych nadal rysują się niekorzystnie. W konsekwencji kurs miedziowego giganta nie ma szans na silne wzrosty. W tym świetle nadziei na odbicie można upatrywać tylko w instytucjach finansowych. Sektorowe indeksy po obu stronach Atlantyku radzą sobie na tyle dobrze, by typować branżę do roli motoru napędowego wzrostów w drugiej połowie roku. Wskaźnik WIGBANKI zadyszkę złapał dopiero po majowych wyborach, gdy narodził się nowy typ ryzyka dla polskich aktywów, ryzyko polityczne. Gdy sytuacja na GPW ustabilizuje się chociażby za sprawą napływu kapitału portfelowego, to bardzo tanie banki wieść będą prym na warszawskim parkiecie.