Już na starcie notowań WIG20 zyskał około 0,6 proc. Wydawało się, że jest to idealna pozycja wyjściowa do dalszych zwyżek. Niestety, chociaż początek sesji był optymistyczny, to kolejne godziny handlu mogły rozczarowywać. Indeksy notowały symboliczne zmiany. Prawdziwe emocje zaczęły się dopiero w ostatnich godzinach sesji. Na szczęście to byki postanowiły opanować warszawski parkiet. Dzięki temu na godzinę przed zamknięciem notowań WIG20 zyskiwał ponad 1 proc. Optymizm ten udało się utrzymać aż do końca dnia. W ostatecznym rozrachunku wskaźnik największych spółek zyskał 1,1 proc. Jego motorem napędowym były banki. O 5,7 proc. podrożały walory BZ WBK. 4 proc. zyskał z kolei Pekao. mBank urósł o 3,1 proc., zaś PKO BP o 2,8 proc.
Sektor bankowy od dobrych kilkunastu tygodni jest w centrum uwagi inwestorów. Wszyscy czekają teraz na ostateczne rozstrzygnięcia w sprawie przewalutowania kredytów hipotecznych. Po czwartkowych zwyżkach widać, że inwestorzy nie do końca wierzą, że projekt w tej sprawie, który przeszedł przez Sejm, a który dla banków oznaczałby koszt około 22 mld zł, wejdzie ostatecznie w życie. Spekulacje te systematycznie są podgrzewane przez wypowiedzi kolejnych polityków. Ostateczne rozstrzygnięcia w tej sprawie zapadną jednak dopiero po wakacjach.
Nie tylko największe spółki zanotowały w czwartek zwyżki. Dobrze radziły sobie także średnie i małe firmy. mWIG4o urósł 0,3 proc., zaś sWIG80 o 0,4 proc. Wszystko to działo się przy stosunkowo niezłej aktywności inwestorów. Obroty na całym rynku wyniosły ponad 800 mln zł.
Kolor zielony w czwartek nie był tylko domeną warszawskiego parkietu. Popyt pojawił się także na innych europejskich rynkach. Niemiecki DAX oraz francuski CAC40 w momencie zamknięcia sesji na GPW zyskiwały po 1,2 proc. Pozostaje mieć nadzieję, że zakończenie tygodnia na rynkach wypadnie równie okazale.