Można byłoby oczekiwać, że splot taniejących surowców, obaw o globalną koniunkturę gospodarczą w następstwie chińskiego spowolnienia i eksportującej deflację na cały świat dewaluacji juana sprowokuje gwałtowną falę zakupów papierów dłużnych. Tymczasem obligacje skarbowe dość opornie odzyskiwały teren utracony w poprzednich miesiącach, a papiery przedsiębiorstw wręcz pozostawały dalej w niełasce. To pokazuje, że nastawienie do tej klasy aktywów wyraźnie się zmieniło w porównaniu z sytuacją z lat 2011–2014, kiedy niewiele potrzeba było do wywołania fali zakupów. Jednocześnie można zakładać, że obawy przed utrzymaniem dotychczasowych planów Rezerwy Federalnej nie zniknęły całkowicie. Zresztą mało sensowne wydają się pomysły, jakoby kolejna runda QE na świecie czy wstrzymywanie się Fedu z podniesieniem kosztu pieniądza miały być antidotum na chińskie problemy, które przecież nie pojawiły się nagle, a są elementem przeobrażania się tamtejszej gospodarki po latach bezprecedensowo szybkiego wzrostu. Do pełnej odbudowy zaufania w gospodarkach i na rynkach finansowych potrzeba wiary, że koniunktura może się utrzymać bez sztucznego wspomagania.
Jeśli założenie o determinacji Fedu we wdrażaniu dotychczasowych planów dotyczących polityki pieniężnej okażą się słuszne (podpowiedź w tym względzie możemy usłyszeć w Jackson Hole), to i powrót do trwałej aprecjacji dolara znów stawałby na porządku dziennym. To zaś jeszcze bardziej osłabiałoby perspektywy zysków amerykańskich korporacji, które i tak w II połowie tego roku mają iść w dół. W kontekście bliskiego wyczerpania się potencjału spadkowego cen surowców, który na podstawie analizy technicznej można szacować jeszcze na nieco ponad 6 proc. (indeks CRB w okolicy 180 pkt), fala zwyżek dolara byłaby niezwykle ciekawym zdarzeniem. Taki splot założeń musiałby powodować, że towary wręcz będą tracić mniej niż amerykańska waluta będzie rosła. Pojawienie się takiej siły relatywnej byłoby bez wątpienia pierwszym symptomem wyczerpywania się siły zniżkowej tendencji na rynku surowców, która jest obecna od wiosny 2011 r.
WIG20 podobnie, jak indeks cen akcji na rynkach wschodzących, po poniedziałkowej panice, która doprowadziła do przełamania dołków z połowy 2013 r. (stały się teraz oporem), a zatrzymała się przy minimach z jesieni 2011 r., przez resztę tygodnia odbijał w kierunku pokonanego wsparcia. W takiej sytuacji można jedynie przypomnieć zasadę, że w trendach malejących większą wartość prognostyczną ma przebijanie oporów niż obrona wsparć.