W każdym z tych trzech przypadków tuż po trzysesyjnym załamaniu S&P500 o ponad 8 proc. nadchodziło prawie równie gwałtowne trzysesyjne odreagowanie o przynajmniej 6 proc. I cztery, i sześć lat temu takie odreagowanie nie wyznaczało jeszcze końca spadków cen akcji na giełdzie nowojorskiej. Cztery lata temu ostateczny dołek wypadł dwa miesiące później, a siedem lat temu pięć miesięcy później (na silniejszych rynkach takich jak ówczesne Chiny i kraje od nich zależne dołki cen akcji wypadły jednak już jesienią 2008 r.).
W czwartkowym sondażu INI SII saldo optymistów i pesymistów skoczyło w górę o ponad 20 pkt proc. w tydzień po spadku do wartości ujemnych. Ostatni raz z taką sytuacją mieliśmy do czynienia 30 października ub.r. (co ciekawe rynki rozwinięte były już wtedy po spadkach).
Ciekawym zjawiskiem z ostatnich tygodni było umacnianie się euro podczas spadków i osłabianie podczas odreagowania na giełdach. Tu sugeruje, że po wprowadzeniu QE w strefie euro, spekulanci przestawili się z „yen carry trade" na „euro carry trade". Jeśli to poprawna interpretacja, to można sądzić, że słabnięcie euro (spekulanci pożyczają euro, sprzedają je i coś kupują) jest obecnie sygnałem rosnącego apetytu na ryzyko, a umacnianie się euro (spekulanci zamykają przynoszące straty pozycje, odkupują euro i spłacają niepotrzebny już kredyt) sygnałem ucieczki od ryzyka.
Do gwałtownego odbicia w górę doszło ostatnio również na rynku ropy naftowej. W pięć dni ropa startująca z 6-letniego dołka podrożała o 29,7 proc. Podobne sygnały z 1986, 1990, 1994, 1998 czy końca 2008 r. nie zawsze oznaczały koniec spadków, ale pięciofalowa struktura widoczna na wykresie ceny ropy naftowej od września 2009 r. sugeruje, że jesteśmy już gdzieś w pobliżu momentu zmiany trendu.
Narastający kryzys związany z napływem uchodźców do UE nasuwa skojarzenia z exodusem Albańczyków z Kosowa, który poprzedził atak NATO na Jugosławię w kwietniu 1999 r. (to też nastąpiło po załamaniu cen ropy naftowej, które osłabiło zdolność Rosji do reagowania na scenie międzynarodowej) czy falą ucieczki Niemców z NRD w 1989 r., która poprzedziła likwidację tego kraju (ZSRR de facto zbankrutował wcześniej po spadku ropy w 1986 r.). O ile dużą część obecnej fali uchodźców stanowią Syryjczycy, o tyle przedstawiona analogia nie najlepiej wróży temu krajowi, podobnie jak NRD w 1989 r. czy Jugosławii w 1999 r. będącej klientem Rosji.