Tak nisko ten wskaźnik poprzednio był w połowie 2012 roku. Jeszcze bardziej wymowne są statystyki dotyczące wyłącznie rynków wschodzących, które cechują się największą słabością w obecnym cyklu (i które są silnie skorelowane z naszym WIG20). Spośród nich zaledwie 4 proc. jest wyżej niż rok temu. W przebadanym przez nas okresie niemal 20 lat z zejściem wskaźnika do tak niskiego poziomu mieliśmy dotąd do czynienia cztery razy: ostatnio we IX 2011 r., a wcześniej we IX 2008 r., XI 2000 oraz IX 1998 r. (przewaga terminu wrześniowego jest intrygująca...). Zawsze taka sytuacja miała miejsce już po mocnej fali spadkowej. Co działo się później? W średnim terminie (sześć miesięcy) scenariusze były zróżnicowane: w dwóch przypadkach bessa była kontynuowana (najgorszy wynik był w 2008 r.: MSCI EM stracił przez kolejne pół roku jeszcze 28 proc.), ale w pozostałych dwóch doszło do natychmiastowej zmiany trendu (najlepszy wynik w 1998 r.: +23 proc.). Jeśli jako pewien wyznacznik traktować średnią zmianę MSCI EM, to wyniosła +4 proc.
A co działo się przez rok po takim sygnale? Tu prawdopodobieństwo stoi po stronie posiadaczy akcji: w 3/4 przypadków MSCI EM po roku był wyżej (stopy zwrotu wyniosły co najmniej kilkanaście procent, a najlepiej poszło w 1998 r.: +69 proc.!), a w jednym (rok 2000) stracił, ale stosunkowo już niewiele (-10 proc.). Średnia z tych wszystkich przypadków to +22 proc.