Jeszcze za nim zaczęła się dzisiejsza sesja było wiadomo, że najważniejszym wydarzeniem dnia będzie publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. To one mogą przesądzić o tym czy Rezerwa Federalna już we wrześniu zdecyduje się na podwyżkę stóp procentowych. Z racji tego, że temat ten od dłuższego czasu zaprząta głowę inwestorów marazm na giełdach przed publikacją danych jest zrozumiały.

WIG20 rozpoczął notowania pod kreską. Chwilę później popyt przeszedł do ofensywy, jednak trudno nazwać to ułańską szarżą. Podaż nie dała bowiem o sobie zapomnieć w związku z czym trzy godziny handlu to przeciąganie liny między bykami i niedźwiedziami. O godz. 12 nieznaczną przewagę miał ten drugi obóz. WIG20 tracił 0,1 proc. Na nieznacznym plusie był mWIG40 oraz sWIG80.

Warszawa w męczącej walce popytu i podaży nie jest osamotniona. Podobnie jest chociażby na rynku niemieckim czy też brytyjskim, gdzie indeksy także notują symboliczne zmiany.

Przed publikacją danych osłabia się natomiast nasza waluty, która i tak od kilku dni przeżywa ciężkie chwile. Za dolara trzeba dziś płacić 3,91 zł, zaś euro jest wyceniane na 4,37 zł. Tak jak jednak w przypadku rynku akcji, również na rynku walutowy wszystko może się zmienić o godz. 14.30, kiedy pojawią się dane ze Stanów Zjednoczonych.