Brytyjskie blue chipy cechuje znaczna dywersyfikacja struktury przychodów – około 70 proc. sprzedaży zapewniają im rynki zagraniczne. Dlatego też hossa napędzana słabością funta szterlinga niespecjalnie powinna dziwić. Strach inwestorów związany z położeniem Deutsche Banku szybko wyparował. Zresztą trudno się oprzeć wrażeniu, że obawy nie były do końca uzasadnione. Skoro greckie banki nie zbankrutowały, to trudno podnosić wątpliwości odnośnie do możliwości utrzymania płynności przez Deutsche Bank.

Większe ryzyko należy wciąż wiązać z perspektywami włoskich instytucji, zwłaszcza przed grudniowym referendum konstytucyjnym. Prawdziwymi zagrożeniami są jednak wybory prezydenckie w USA oraz cofnięcie się cen ropy naftowej. Choć w ostatnich kilku latach październik był przeciętnie miesiącem z najwyższą stopą zwrotu na Wall Street, to tym razem powinno być inaczej.

Prasowy i rynkowy werdykt po pierwszej debacie prezydenckiej w USA jest taki, że zwyciężyła ją Hillary Clinton. Bardziej była to jednak wygrana na punkty niż klasyczny knock-out. Porażka Trumpa nie była na tyle dotkliwa, żeby kandydat republikanów całkowicie zaprzepaścił szanse na zwycięstwo w wyborach. Druga debata, zaplanowana na ten weekend, może zatem podsycić awersję do ryzyka.

Analiza rynków opcji pod kątem śladów gremialnego angażowania się inwestorów w strategie zabezpieczające sugeruje, że na kilka tygodni przed głosowaniem jest to domena wyłącznie meksykańskiego peso. Wall Street nie wycenia jeszcze wzrostu prawdopodobieństwa załamania indeksów. Szczególnie zagrożone są spółki technologiczne, które cechuje najwyższa zmienność. Ich notowania w III kwartale napędzały hossę, ale analiza siły względnej poszczególnych branż sugeruje, że tendencja ta wyraźnie traci impet.

Warto zwrócić też uwagę, że inwestorzy obawiają się o perspektywy rynków wschodzących najmniej od około dwóch lat. W świetle oczekiwanego przez nas osłabienia apetytu na ryzyko może zagrażać to wyraźną korektą hossy. Hossy, która z punktu widzenia największych spółek notowanych na GPW nie istnieje. Wystarczy powiedzieć, że od styczniowego dołka benchmarkowa średnia z rodziny MSCI podniosła się o jedną trzecią a WIG20 zaledwie kilka procent. W rezultacie siła relatywna rodzimych blue chips jest rekordowo niska – nie widzimy jednak szans na nadganianie dystansu przez polski rynek.