Były one jednym z czynników podsycających lekkie zwyżki na giełdach (okres wyraźnej przewagi Hillary Clinton), wywołały również pogorszenie nastrojów we wrześniu. Początek października okazał się lepszy dla kandydatki demokratów.
Mimo że kolejna debata okazała się bardzo wyrównana, rynki złapały na razie drugi oddech. W ciągu ostatnich tygodni S&P 500 porusza się w trendzie bocznym, neutralne nastroje panują także na innych giełdach. Zmalała zmienność, ewidentnie wchodzimy w fazę wyczekiwania przed ostatnimi tygodniami amerykańskiej kampanii wyborczej, która zepchnęła w cień nie tylko kolejne nie najlepsze dane z amerykańskiego rynku pracy (stopa bezrobocia wróciła do poziomu 5,0 proc., nie widać również dalszego przyspieszenia dynamiki płac), dobre informacje z Europy (PMI, produkcja przemysłowa w Niemczech), ale też podejrzenia, że Europejski Bank Centralny może rezygnować z luzowania ilościowego szybciej, niż chcieliby inwestorzy.
Jest jednak o wiele za wcześnie, by wierzyć, że Trump te wybory przegrał. Gdy oceni się wagę ujawnionych nagrań (dotyczących tematów, na punkcie których Amerykanie są wyjątkowo wrażliwi), ostatni spadek poparcia wyda się zaskakująco niewielki, a tolerancja wyborców dla ekscentrycznego miliardera nadzwyczaj duża. Jeżeli nie napłyną kolejne uderzające w jego wiarygodność materiały, nic nie jest jeszcze przesądzone. Do wyborów został niemal miesiąc, wzrost awersji do ryzyka jeszcze prawdopodobnie nadejdzie, a strach o USA może zostać podsycony obawami o tzw. twardy Brexit czy referendum we Włoszech (a w konsekwencji możliwość dymisji premiera Matteo Renziego).
Średnioterminowym ryzykiem staje się też polityka banków centralnych. Oczekiwania na podwyżki stóp przez Fed są obecnie na tak niskim poziomie (wyceniony jest wzrost o około 80 punktów bazowych w ciągu najbliższych pięciu lat), że mogą tylko albo pójść w górę, albo zwrócić się w stronę luzowania – ten drugi przypadek musiałby jednak oznaczać recesję w amerykańskiej gospodarce. EBC sonduje reakcję na ewentualny tapering, a Bankowi Japonii ewidentnie skończyły się pomysły na nowe niestandardowe narzędzia stymulacji monetarnej. Obecny względny spokój nie powinien zatem trwać długo. ¶