Dynamika PKB okazała się najwyższa od 2014 r., a PKB wzrosło dwa razy tyle co w II kwartale. Mimo to reakcja rynku, zwłaszcza walutowego i rynku stopy procentowej, była skromna. Taki stan rzeczy ma kilka wytłumaczeń.

Po pierwsze, można powiedzieć, że wszystko idzie zgodnie z planem Rezerwy Federalnej i odczyt nie zmienia nic w kontekście perspektyw polityki monetarnej. Każdy dzień przybliża nas do grudniowej podwyżki, co powinno zostać zakomunikowane w środowym komunikacie po posiedzeniu FOMC. Kolejne potwierdzenie zapewne już w kolejny piątek. Raport z rynku pracy za październik utwierdzi rynek w przekonaniu, że kluczowa sfera gospodarki pozostaje w dobrej kondycji.

Podniesienie kosztu pieniądza jest już wycenione w niemal 75 proc., a inwestorzy nie mają podstaw, by kwapić się z wyceną kontynuacji cyklu. Dlatego też dobre dane nie mają znaczącego potencjału, by wspierać dolara i napędzać wyprzedaż obligacji skarbowych. Po drugie, dane są dobre na powierzchni, ale nieco słabsze w szczegółach. Zawiodła konsumpcja prywatna. Motorem wzrostu okazały się zapasy i eksport netto.

W tym drugim przypadku odpowiada za to przygotowywanie się na... obfite zbiory płodów rolnych, zwłaszcza soi. Producenci opróżniali silosy, zalewając globalny rynek, by zwolnić miejsce pod nowe zbiory. Po trzecie, warto podkreślić, że mediana 20 najświeższych prognoz (uwzględniających dane o handlu zagranicznym) to 2,8 proc. – odczyt wypadł zatem tylko minimalnie powyżej. Dużo prawdy może też być w stwierdzeniu, że aprecjacyjne impulsy dolara nadchodzą „z zewnątrz". Niepewna przyszłość Wielkiej Brytanii odpycha od funta. O kupowaniu euro nie pozwala myśleć wiszące w powietrzu wydłużenie skupu aktywów.

Przyśpieszanie inflacji ma w Europie źródła w cenach paliw i żywności, trendy w cenach bazowych nie napawają optymizmem. Piątkowe publikacje HICP (m.in. najwyższa od dwóch lat dynamika w Niemczech) rozstrzygają, że poniedziałkowe odczyty dla Eurolandu przybiorą wysokie wartości, ale nie zmieniają oceny, że w grudniu dojdzie do wydłużenia QE. Wymagać tego będą chimeryczny wzrost i wytracanie impetu przez dynamikę kredytu do sfery realnej. Dolar kanadyjski będzie pod presją złagodzenia stanowiska przez Bank Kanady i zwrotu cen ropy naftowej. Dla dolara nie ma obecnie alternatywy.