Początek sesji wypadł dla posiadaczy akcji całkiem obiecująco. Na fali bardzo dobrych nastrojów na zagranicznych rynkach akcji krajowi inwestorzy z dużym zapałem przystąpili do odkupywania przecenionych walorów. Mimo wzrostowego początku w drugiej części dnia do głosu doszli sprzedający, ściągając po południu główne wskaźniki pod kreskę. Słabość naszego rynku kontrastowała z zachowaniem zagranicznych giełd.
Rodzime indeksy osuwały się, podczas gdy główne indeksy na największych europejskich parkietach notowały kolejne sesyjne maksima. Ostatecznie WIG20 zakończył dzień zaledwie 0,2 proc. zwyżką, ale inwestorzy mają prawo czuć spory niedosyt, biorąc pod uwagę, że przed południem notowany był nawet 1,7 proc. na plusie. Wynik poniedziałkowej sesji rozczarowuje również na tle pozostałych giełd Starego Kontynentu, które na ogół nie miały najmniejszych problemów, by zamknąć się na solidnych 1-2-proc. plusach. Pozytywne nastroje na giełdach miały związek ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Rynki najwyraźniej z ulgą przyjęły informację, że FBI nie znalazło podstaw do wszczęcia postępowania w sprawie maili Hillary Clinton, głównej rywalki w wyścigu o fotel prezydencji kontrowersyjnego Donalda Trumpa. Na dzień przed wyborami sondaże dawały obu kandydatom niemal równe szanse na wygraną.
Jeśli chodzi o krajowy rynek, po raz kolejny rozczarowały największe spółki z indeksu WIG20. Największy zawód sprawiło inwestorom PKO BP. Początkowo notowania banku dynamicznie rosły, pokrzepione i wynikami kwartalnymi, by zakończył sesję 0,67 proc. pod kreską. Sprzedający byli również aktywni na papierach PGNiG i Tauronu. Z kolei najmocniej zwyżkowały akcje KGHM i Aliora. Pozytywne nastroje zdominowały również segment małych i średnich spółek, gdzie większość firm zakończyła notowania nad kreską. Prym w tym gronie wiodły walory Wawela, drożejąc dzięki lepszym od oczekiwanych wynikom kwartalnym, o ponad 10 proc.