Wprawdzie do mediów przebijają się informacje, że być może podatek zostanie ograniczony do niektórych FIZ (tych, które rzeczywiście służą optymalizacji podatkowej), ale dopóki nie zostanie ujawniony ostateczny projekt, zagrożenie dla polskiej giełdy istnieje.
Gdy pominiemy kwestię FIZ jako rozwiązań podatkowych i tego, jakie przychody nowy podatek może w rzeczywistości generować w kolejnych latach (czy ktoś będzie stosował wehikuł tego typu, gdy zajdzie konieczność płacenia CIT?), pozostaje nam pytanie, jak wprowadzenie nowego podatku wpłynęłoby na GPW. W ostatnich latach FIZ stały się popularną formą inwestowania dla zamożnych klientów, szczególnie tych, którzy szukali bardziej nowatorskich rozwiązań, tzn. funduszy absolutnej stopy zwrotu, przypominających konstrukcją osławione amerykańskie fundusze hedgingowe. Wpłacili oni do takich funduszy ok. 20 mld zł, a środki te w zdecydowanej większości trafiły na warszawską giełdę, w szczególności do segmentu małych i średnich spółek (tego typu FIZ często zabezpieczają ekspozycje na nie krótkimi pozycjami na kontraktach futures). Można zaryzykować twierdzenie, że popularność funduszy zamkniętych jest jednym z ostatnich czynników, które mają pozytywny wpływ na GPW. Chociaż nie jest ona w stanie zrównoważyć efektów polityki Skarbu Państwa mającej wpływ na podejmowane przez inwestorów zagranicznych decyzje, chroni przynajmniej mniejsze przedsiębiorstwa prywatne. Z uwagi na niskie kapitalizacje nie są obiektem zainteresowania podmiotów globalnych, znaczenie ma dla nich przede wszystkim popyt lokalny. Efekty są widoczne gołym okiem – w ciągu ostatnich trzech lat mWIG40 dał zarobić o 45 proc. więcej niż WIG20.
Już sama rządowa propozycja będzie miała negatywny wpływ na polskie „misie", ale nałożenie podatku na wszystkie FIZ byłoby kolejnym działaniem marginalizującym polską giełdę pomimo roli, jaką miałaby teoretycznie odgrywać w planie Morawieckiego. Nie zrównoważy go bynajmniej wprowadzenie na GPW nawet tysiąca spółek miejskich (już w tej chwili pojawiają się opinie, że najlepszym, co by się mogło przydarzyć polskiemu rynkowi akcji, byłoby zniknięcie z parkietu spółek Skarbu Państwa). Inwestorom pozostaje trzymanie kciuków za rozsądne rozwiązania lub rozważenie przenoszenia środków na inne rynki.