Roczna dynamika CPI miała wartości ujemne od lipca 2014 do października 2016 i zerowy odczyt za listopad przerywa tę rekordową serię. Wcześniej, bo już od września, dodatnią dynamikę zaczął wykazywać krajowy indeks cen produkcji przemysłowej. Na PPI deflacja trwała jeszcze dłużej, bo od listopada 2012. O ile na poziomie cen detalicznych deflacja przydarzyła nam się po raz pierwszy, o tyle PPI wychodzi ze strefy ujemnej dynamiki rocznej już czwarty raz. Poprzednie epizody były o wiele krótsze i kończyły się podobnym do wrześniowego powrotem do dodatniej dynamiki kolejno w lutym 2002, grudniu 2005 oraz maju 2010 r. W każdym z tych przypadków takie potwierdzenie wejścia polskiej gospodarki w inflacyjną fazę cyklu okazywało się raczej korzystne dla rynku akcji: cykliczna hossa na WIG kończyła się kolejno 14 miesięcy, 19 miesięcy oraz 11 miesięcy po takim sygnale (chociaż po drodze mogły przydarzyć się bolesne korekty, jak ta z okresu styczeń–lipiec 2001 czy maj–czerwiec 2006).

Jedną z głównych przyczyn rekordowej deflacji w naszym kraju – obok niepotrzebnie długo przeciąganej w 2012 roku restrykcyjnej polityki RPP – było globalne załamanie cen surowców, do którego doszło pomiędzy czerwcem 2014 a styczniem 2016 r. Ten krach na rynkach towarowych rymuje się w ramach cyklu Kuznetsa z podobnymi załamaniami z lat 1997–1998 oraz 1985–1986. Te trzy historyczne epizody łączy to, że w apogeum każdego z nich Goldman Sachs Commodity Index spadał do przynajmniej ośmioletniego dołka, co nie zdarzyło się w żadnym innym okresie. W każdym z tych przypadków – podobnie jak teraz – na krach na rynku surowców obniżający oczekiwania inflacyjne amerykański rynek akcji reagował kolejną falą zwyżek. Gdy po takim krachu ceny surowców zaczynały odbijać w górę (od lipca 1986 i od grudnia 1998), hossa na Wall Street była kontynuowana przez następne odpowiednio 13 miesięcy (do sierpnia 1987) i 15 miesięcy (do marca 2000). Potem następował krach. Obecne odbicie cen surowców z 12-letniego dołka rozpoczęło się w styczniu tego roku. Ta analogia sugeruje kontynuację hossy do lutego–kwietnia.

Przyczyną krachów na rynku akcji, które następują w takich przypadkach, jest wzrost rentowności obligacji, do którego wtedy dochodzi równolegle z odbiciem w górę cen surowców, a który z czasem uruchamia przepływ kapitału z drogiego rynku akcji na przeceniony rynek obligacji.