Z jednej strony była to udana sesja dla przedsiębiorstw z branży energetycznej oraz odzieżowej, jednak ostateczny wynik indeksu blue chips był ujemny za sprawą słabej formy banków. Wciąż pozostają one pod presją po ostatnim posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej.
Pierwsza połowa dnia należała do popytu. WIG20 zyskiwał chwilami około blisko 20 pkt, jednak ostatecznie dzień zakończył spadkiem o 0,6 proc., czyli do 2322 pkt. Warto zauważyć, że mimo dość istotnego spadku indeksu aż 13 spółek z WIG20 zakończyło dzień na zielono. W czwartek najmocniej wzrósł kurs PGE – było to blisko 3 proc. Na przeciwległym biegunie znalazły się walory Pekao oraz BZ WBK.
Po sesji na wykresie wyrysowała się czarna świeca ze sporym górnym cieniem, która wskazuje na większe prawdopodobieństwo spadków w ostatnim dniu tygodnia. Można się spodziewać zatem kolejnego testu okrągłego poziomu 2300 pkt. Jest to psychologiczna bariera, na której jak na razie zatrzymała się spadkowa fala, rozpoczęta pod koniec stycznia. Jeśli w następnych dniach ten pułap zostanie przełamany, to kolejnym poziomem, gdzie może dojść do kontrataku byków, będą dopiero okolice 2250–2240 pkt.
Podobnie słabą formą co blue chips wykazały się małe spółki – kurs sWIG80 spadł o 0,4 proc. Spora w tym zasługa Prairie Mining Limited, które w kilku ostatnich sesjach błyszczało. Jednak mocne spadki w tej grupie zaliczyły również Stelmet, Braster oraz GetBack. Z głównych indeksów na zielono sesję zakończył tylko mWIG40, który wzrósł o 0,05 proc. Tutaj w odróżnieniu od WIG20 rósł kurs ING Banku Śląskiego, jednak największy wzrost zaliczyła Grupa Kęty.
Gwiazdą czwartkowej sesji było odzieżowe Hubstyle. Kurs spółki urósł w jeden dzień o ponad 17 proc., oddalając się od historycznych minimów.
