Z tego testu indeks blue chips wychodzi jak na razie z tarczą. Chwilami było naprawdę nerwowo. WIG20 zaczął od dużej luki spadkowej, a w dwie godziny od startu notowań podaż zdołała go docisnąć do poziomu 2231 pkt. Tak nisko WIG20 nie był od kwietnia zeszłego roku. W kolejnych godzinach część strat udało się odpracować, jednak i tak dzień zakończył się mocnym spadkiem, o 0,74 proc., i ostatecznie cały tydzień WIG20 kończy na poziomie 2257,2.
Z rzeczy pozytywnych warto zauważyć, że powstała szansa na formację podwójnego dna. Oczywiście każda formacja wymaga jeszcze potwierdzenia. Dodatkowo obroty na akcjach blue chips w piątek nie były specjalnie wysokie. Trzeba zwrócić też uwagę na bardzo niepokojący sygnał. Trwająca od końca stycznia fala wyprzedaży spowodowała, że średnie kroczące z 200 i 50 sesji na WIG20 się zbiegły. Może zatem dojść dopowstania formacji krzyża śmierci. Zazwyczaj oznacza to odwrócenie trendu w dłuższym terminie.
W gronie dużych spółek największy ciężar stanowiły CCC, PKN Orlen, Orange i JSW. Wzrostem dzień zakończyło sześć firm, z których najlepiej wypadło LPP (wzrost o ponad 1 proc.). W ciągu dnia całkiem nieźle sprawował się sektor energetyczny, ale na koniec na zielono świeciło tylko PGNiG.
Mało pozytywów można znaleźć w drugiej linii spółek. Po czwartkowej dużej czarnej świecy w piątek znów rządziła podaż. W efekcie doszło do wybicia bocznego trendu, który trwał od lutego 2017 r. Tutaj najbardziej podrożały walory zdołowanego w ostatnich tygodniach GetBacku, a trzeci dzień z rzędu mocną przecenę zaliczyły walory AmRestu.
Znów najmniej oberwało się małym spółkom. sWIG80 stracił jedynie 0,19 proc. i jako jedyny z całej trójki znajduje się powyżej minimum z lutego. Wobec zeszłorocznego zamknięcia indeks „maluchów" jest niżej tylko o 1,78 proc.