Pierwsza sesje tego tygodnia niewiele nowego wniosła w obraz rynku. Właściwie potwierdziła ona jedynie, kto teraz rozdaje karty na GPW. Przez cały dzień byliśmy bowiem świadkami spadków. WIG20 ostatecznie stracił prawie 0,8 proc. i tym samym zbliżył się do kolejnej psychologicznej bariery 2100 pkt. Czy dziś niedźwiedzie przeprowadzą kolejną szarszę i sprowadzą wskaźniki na jeszcze niższe poziomy czy jednak byki w końcu wezmą się do roboty?
Na starcie dzisiejszych notowań na naszym rynku w końcu pojawił się kolor zielony. Skala wzrostu w pierwszych minutach handlu nie była jednak zbyt oszałamiająca. WIG20 rósł w pierwszych minutach około 0,3 proc., co dowodzi najlepiej, że każdy scenariusz jest dzisiaj możliwy.
Na niewielkich plusach dzień zakończyli za to wczoraj inwestorzy w Stanach Zjednoczonych. Dow Jones Industrial zyskał 0,15 proc., zaś S&P500 wzrósł 0,3 proc. Można więc powiedzieć, że na rynku amerykańskim doszło do pewnego odreagowania, chociaż patrząc na jego skalę można uznać je za dość mizerne.
Niewiele działo się za to na rynkach azjatyckich, ale to głównie dlatego, że większość z nich była zamknięta. Dla porządku odnotujmy jednak, że tuż przed zamknięciem handlu na plusie był chociażby SSE Composite, jak i Kospi. Zyskiwały one około 0,1 proc.
Dzisiejszy kalendarz makroekonomiczny raczej nie rozpieszcza inwestorów. Z ciekawszych rzeczy na pewno warto zwrócić uwagę na dane o inflacji w strefie euro. Wydaje się jednak, że nadal najważniejszym tematem rynkowym jest wojna handlowa.