Indeksy pozostawały pod presją spadków w Azji i licznych negatywnych informacji, choć w Europie stopniowo popyt przejmował inicjatywę. Na GPW było z tym trudniej, mimo że nieoczekiwanie rating naszego kraju podniosła agencja S&P.

Strona sprzedająca miała dzisiaj cały wachlarz dostępnych niekorzystnych doniesień, które mogła wykorzystać. Nie były to może argumenty szczególnie doniosłe, ale jednak wczesnym porankiem słyszalne i oddziałujące na spadki w Azji. Pierwsze skrzypce odgrywał geopolityczny niepokój związany z napiętą sytuacją pomiędzy krajami Zachodu a Arabią Saudyjską po zniknięciu dziennikarza krytykującego władców naftowego potentata. Wczorajsza sesja na giełdzie w Rijadzie zakończyła się spadkiem o 3,5%, a zniżka momentami sięgała aż 7%. Szkodzić mógł także ciągły brak porozumienia pomiędzy Wielką Brytanią a UE w sprawie Brexitu, mimo że wielkimi krokami zbliżają się szczyty, na których zapaść mają ostateczne decyzje. Niestabilna jest także sytuacja wokół włoskiego budżetu, którego ostateczny projekt miał dzisiaj zostać wysłany do Komisji Europejskiej, ale zostało to odłożone o jeden dzień. Również w Niemczech polityka nie przestaje być źródłem obaw. W regionalnych wyborach w Bawarii partia CSU straciła bowiem samodzielną większość, uzyskując najgorszy wynik od 1950 roku. Ponadto pojawiła się informacja, że Stany Zjednoczone w przyszłych porozumieniach handlowych z krajami trzecimi będą chciały zawrzeć klauzulę powstrzymującą je od manipulacji kursem walutowym, co zostało negatywnie odebrane szczególnie w Japonii, głównie na poziomie tamtejszych producentów samochodów, co dobrze nie rokowało w przypadku podobnych producentów w Niemczech. Rzeczywiście początek sesji w Europie do najlepszych nie należał, ale szybko zaczęło się to zmieniać. Co interesujące, zupełnie inaczej zachowywał się krajowy rynek, który nowy tydzień rozpoczął od niewielkich wzrostów. Wydaje się, że były one pokłosiem jedynej dzisiaj pozytywnej informacji. W piątek po sesji agencja S&P nieoczekiwanie podwyższyła bowiem rating Polski do "A-" z "BBB+". Perspektywa oceny jest stabilna, ale pojawiła się sugestia możliwość podwyższenia ratingu w przyszłości. Wzrostowego paliwa w związku z tą informacją na długo nie wystarczyło i szybko na parkiecie zaczął dominować kolor czerwony, nawet po tym jak niemiecki DAX początkowe zniżki zamienił na wzrosty. Po południu inwestorom spodobać się nie mogły gorsze dane z USA o sprzedaży detalicznej, które rozczarowały drugi miesiąc z rzędu. Ostatecznie strata główne indeksu w Warszawie sięgnęła 0,8%, ale obroty były skromne i w segmencie blue chipów ledwo przekroczyły 500 mln zł. Pod względem aktywności wyróżniały się tylko akcje PKO BP, ale jednocześnie cieszyć nie mogło ich zachowanie, które było najsłabsze ze wszystkich dużych spółek. Powodowało to, że banki były dzisiejszym główny hamulcowym, a to dobrym znakiem nie jest z uwagi na ich znaczenie dla koniunktury na GPW.

Łukasz Bugaj, CFA