Indeks blue chips w pierwszych minutach tracił już kilkanaście punktów, choć poziom przy około 2185 pkt zmobilizował byki. Udało się nawet na chwilę wyjść nad kreskę, jednak kolejne godziny handlu przypominały już grę do jednej bramki. WIG20 szybko powrócił w okolice dziennych minimów i walka znów toczyła się przy wspomnianym poziomie.
Dwie ostatnie sesje strawiły większość dorobku bardzo dobrego występu WIG20 we wtorek, kiedy to wzrósł o ponad 2 proc. Wygląda na to, że w przypadku dużych spółek piłka jest po stronie sprzedających, a jeszcze jaśniejszą sytuację mamy w przypadku indeksu średnich spółek. Rezultat czwartkowej sesji potwierdził sygnał ze środy, kiedy na wykresie mWIG40 powstała świeca spadającej gwiazdy. W ostatnim czasie taka świeca poprzedzała dalsze zniżki. To może oznaczać, że w kolejnych dniach mWIG może testować linię poprowadzoną po wrześniowych i październikowych dołkach, czyli tegorocznych minimach. W tej grupie sporym ciężarem były Dino i Azoty. Z kolei małe spółki od kilku dni trwają w letargu przy najniższych poziomach bessy. ¶