Teraz co prawda zdobywanie kolejnych pozycji bykom idzie nieco trudniej, jednak to, co pokazały w środę, mocno zbliżyło WIG20 do poziomu 2300 pkt. Nie udało się go zdobyć na początku listopada, ale trudno sobie wyobrazić, by w kolejnych dniach miało nie dojść do kolejnego zmierzenia się z tym okrągłym pułapem. Widać, że strona popytowa jest dość mocna, choćby po tym, że sesja zakończyła się tuż przy dziennych maksimach. Od początku dnia niemal wszystkie duże spółki drożały. Z rana jedynym maruderem był Lotos, jednak potem szybko dołączył do czołówki. Z najniższych pozycji w zestawieniu do góry przesunął się też PKN Orlen, który kończył sesję zwyżką o około 4 proc., choć jeszcze lepszy od niego był Alior Bank. Rola marudera przypadła zaś PGE. Kurs tej firmy tąpnął po południu, kiedy się okazało, że ma przejąć pozostałe 30 proc. udziałów w spółce odpowiedzialnej za budowę elektrowni jądrowej. Co ciekawe, WIG20 w środę kończył dzień z jednym z najlepszych wyników w grupie indeksów Starego Kontynentu. Niemiecki DAX był w tym czasie tuż pod kreską, a francuski CAC40 niewiele powyżej.
Nieźle wypadł również indeks mWIG40, który kończył dzień sporo powyżej zamknięć z ostatnich dni i jednocześnie nad poziomem 3900 pkt. W tym przypadku również można spodziewać się ruchu w kierunku listopadowego szczytu, do którego brakuje około 50 pkt. Ewentualne przebicie potwierdziłoby formację podwójnego dna, powstałego na linii przebiegającej przez dołki z października i listopada. Nieco lepiej w ostatnich dniach prezentuje się też sWIG80, choć w tym przypadku można raczej mówić o zmianie ruchu ze spadkowego na boczny, a nie jakimś impulsie wzrostowym. ¶