Początek był co prawda wzrostowy, jednak zatrzymanie zapędów kupujących w okolicach połowy czarnej świecy z poprzedniego dnia było dość jasnym sygnałem słabej formy strony popytowej, choć przez większość dnia WIG20 utrzymywał się nad kreską. Koniec końców handel finiszował w okolicach minimów sesji, a zatem wyrysowała się już czwarta z kolei czarna świeca na wykresie WIG20. Jednocześnie niewiele zabrakło, by indeks dużych spółek dotarł do miejsca, z którego wyprowadzona została wzrostowa fala na przełomie listopada i grudnia. Na razie zatem sytuacja przypomina to, co działo się niemal dokładnie miesiąc wcześniej. Jeśli tak, to kolejne dni powinny przynieść uspokojenie na GPW, a następnie może nawet ruch w okolice 2400 pkt.
Na razie jednak popyt oddaje kolejne poziomy bez postawienia większego oporu, a druga sesja z rzędu zakończyła się na najniższych poziomach dnia. Oczywiście główna przyczyna wtorkowej słabości indeksu dużych spółek leżała w przecenie firm z sektora energii. Na koniec dnia Energa, PGE i Tauron traciły o ponad 5 proc. Inwestorom nie podoba się najwyraźniej zamieszanie wokół tych firm. We wtorek URE wezwał spółki energetyczne do wyjaśnień i korekty wniosków taryfowych. W trakcie sesji można było również zaobserwować spadającą formę banków. Przez znaczną część dnia rolę lidera zwyżek pełnił CD Projekt, jednak pod wieczór ustąpił miejsca firmom petrochemicznym i PZU.
Ostatnie dni, po kilku tygodniach uspokojenia, przyniosły również zniżki wśród średnich oraz małych spółek. O ile mWIG40 ma szansę zatrzymać spadek około 10 pkt niżej, czyli nieco powyżej poziomu 3950 pkt, gdzie wypada listopadowy szczyt, o tyle sWIG80 przebił poziom 10800 pkt, który stanowił barierę w pierwszej połowie listopada. Wygląda na to, że na drodze podaży może stanąć listopadowy dołek, a jego przebicie oznaczać będzie ustanowienie kolejnych minimów bessy małych firm.
GPW we wtorek wyraźnie odstawała od innych europejskich parkietów. Do mocnego odbicia ostatnich zniżek doszło m.in. na niemieckim DAX czy francuskim CAC40.