Strona podażowa kontrolowała sytuację na GPW przez cały dzień. W efekcie - po spadku o 1,78 proc. - na wykresie WIG20 powstała długa czarna świeca, która zasłoniła kilka poprzednich wzrostowych sesji. Kolejnym celem sprzedających powinien być zatem pułap na 2350 pkt. W ostatnich tygodniach ten poziom często odgrywał ważną rolę. W grudniu skutecznie powstrzymał zapędy popytu, a w drugiej połowie stycznia ograniczał sprzedających. Teraz może być jednak inaczej. Wspominana formacja podwójnego szczytu zwykle wiąże się z większą przeceną niż jedna, czy dwie sesje. Powstrzymania spadków należało by raczej szukać nad poziomem 2300 pkt. Z największych firm przez większość dnia niemal wszystkie świeciły na czerwono. Pod koniec dnia najsłabsze były Eurocash, PGNiG oraz Orange, gdzie zniża wynosiła około 2,7 proc. Przed spadkami najskuteczniej broniły się z kolei CCC, Alior i Santander. Nie był to też najlepszy dzień dla średnich i małych firm, choć w ich przypadku wnioski po czwartkowych zniżkach są odmienne, niż w przypadku WIG20. Zacznijmy od mWIG40. W czwartek zniżkował, a przecena sięgnęła nawet 4100 pkt. Ten poziom mWIG40 przebił od dołu dwie sesje wcześniej, natomiast nie mógł sobie poradzić przez całą drugą połowę stycznia. Popytowi udało się jednak szybko zareagować i wynieść mWIG40 na bardziej bezpieczne poziomy. Sesję zakończył co prawda czarną świecą, ale z dużym dolnym cieniem, co ostatecznie poprawiło ponure nastroje inwestorów. Z kolei sWIG80 był po kilku naprawdę mocnych sesjach, więc przystanek w trendzie jest całkiem naturalny. Co ciekawe, zarówno mWIG40, jak i sWIG80 znajdują się obecnie w okolicach poziomów, na których były na początku października. Ze spółek, które drożały najmocniej, warto wymienić Ideę Bank. W ostatnich dwóch tygodniach kurs firmy wzrósł już o około 136 proc.
Kolor czerwony zdominował również handel na innych europejskich giełdach. Najgorsza sytuacja miała miejsce w Niemczech, gdzie tamtejszy DAX pod koniec dnia tracił ponad 2 proc. Takie zachowanie rynku było reakcją na dane z gospodarki. Okazało się, że zamówienia w niemieckim przemyśle spadły w grudniu aż o 7 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem rok wcześniej. Analitycy spodziewali się spadku, ale o 5,7 proc. Jednocześnie był to najgorszy wynik od 2012 r. Niewiele lepiej od DAX kończył dzień również włoski FTSE MIB. Z kolei sesja w Stanach Zjednoczonych rozpoczęła się od spadku S&P500 oraz Nasdaq o około 1,2 proc. Sprzedający przejęli kontrolę od samego początku handlu, a na wykresach obu indeksów wyrysowały się luki spadkowe. Zniżkom na giełdach towarzyszył spadek rentowności amerykańskich obligacji 10-letnich do około 2,66 proc.