Ten tydzień na warszawskiej giełdzie upływa pod znakiem przeceny. Zarówno w poniedziałek, wtorek, jak i środę byliśmy na GPW świadkami mocnych spadków. Paradoksalnie jednak to czwartkowa sesja miała przynieść największe emocje i podwyższoną zmienność. I faktycznie tak było, ale tylko w pierwszej części sesji. Druga połowa dnia upływała już w spokojnej atmosferze. Nie oznacza to jednak, że wszystkie problemy nagle zniknęły.
Wydarzeniem numer jeden na naszym rynku w czwartek był oczywiście wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kredytów frankowych. Jeszcze zanim go poznaliśmy na rynku dało się wyczuć sporą nerwowość. WIG20 na starcie stracił 0,5 proc. Wystarczyła jednak chwila, aby sytuacja zmieniła się o 180 stopni. Indeks największych spółek naszego parkietu niedługo po starcie notowań wyszedł na plus zyskując w pewnym momencie ponad 1 proc. Wyglądało to tak, jakby inwestorzy wierzyli, że wyrok TSUE będzie pozytywny dla banków. Akcje niektórych pośredników drożały nawet w tempie dwucyfrowym. Szał zakupów nie trwał jednak zbyt długo.
Kiedy poznaliśmy już wyrok TSUE, który okazał się po korzystny dla frankowiczów, na GPW doszło do kolejnego zwrotu akcji. WIG20 zjechał pod kreską i wydawało się, że jest to początek prawdziwych problemów. Eksperci już wcześniej wskazywali bowiem, że niekorzystne rozstrzygnięcia dla banków mogą przełożyć się na ich mocną przecenę na GPW i być ciężarem dla całego rynku. Czarny scenariusz się jednak nie ziścił. Inwestorom udało się utrzymać nerwy na wodzy. Około południa sytuacja zaczęła się stabilizować, a indeks WIG20 odrobił straty i zbliżył się do poziomu zamknięcia z środy. Jak się później okazało na tym skończyły się czwartkowe emocje na warszawskiej giełdzie. Sytuacji nie były już w stanie zmienić żadne czynniki zewnętrzne czy też początek notowań w Stanach Zjednoczonych. Inna sprawa, że Amerykanie w pierwszych fragmentach notowań też mieli problem z obraniem kierunku. Do końca dnia WIG20 nie wykonał więc już żadnego zdecydowanego ruchu. Ostatecznie indeks największych spółek zyskał nawet symboliczne 0,05 proc.
Wbrew obawom nie doszło więc do panicznej wyprzedaży akcji na warszawskiej giełdzie. Nie można jednak też powiedzieć, że teraz nasz rynek będzie miał z górki. Sprawa kredytów frankowych z pewnością jeszcze wróci. Wciąż bowiem wielką niewiadomą jest to, jaki faktycznie będzie miała ona wpływ na wskaźniki banków.