Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
O wczorajszej sesji w Warszawie najłatwiej zapomnieć już dzisiaj. Całkowity brak aktywności zaowocował wzrostem WIG20 o 0,03%, równie symbolicznymi zmianami pozostałych indeksów i najniższymi od dawna obrotami. Żartobliwie można byłoby powiedzieć, że może to oznacza, że podaż się wyczerpała, ale w tak niewielkiej odległości od minimów i podczas wzrostów w Europie taki przebieg sesji i uratowane na fixingu zamknięcie nad kreską trudno uznać za pozytywny sygnał. Na szczęście wszystko wskazuje dziś rano, że otoczenie zewnętrzne da GPW kolejną szansę na wyraźniejsze odbicie. DAX wzrósł wczoraj o 0,7%, podobnie jak inne indeksy strefy euro (najsilniejszy IBEX zamknął się 0,9% wyżej).
Dobre zamknięcie na kontynencie było w części zasługą Wall Street, które po ujemnej luce na otwarciu rozpoczęło ruch w górę. Wzrosty okazały się jednak tylko tymczasowe. W ostatnich godzinach handlu indeksy zaczęły się osłabiać, a S&P spadło ostatecznie o 0,5%. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że mógł być to efekt obaw o rozejm handlowy, ale uważamy, że jest wręcz przeciwnie – zachowanie rynku długu, szczególnie na krótkim końcu krzywej, i spadki cen złota jednoznacznie wskazują, że inwestorzy zaczęli się zastanawiać, czy październikowa obniżka byłaby przesądzona, gdyby przyjęto jakieś tymczasowe rozwiązanie przed 30 października.
Pomimo ujemnego zamknięcia w USA rynki azjatyckie dziś rosną. Po tygodniowej przerwie giełda w Szanghaju zyskuje w momencie pisania komentarza nieco ponad 0,5%, nie odbiegając zupełnie od reszty. Stawce przewodzi Nikkei, które zyskuje 1,0%. Jest to dobry prognostyk przed sesją europejską i amerykańską, choć rozpoczynamy okres, gdy ponownie możemy być dość mocno uzależnieni od „wielkiej i bezbrzeżnej mądrości" Donalda Trumpa, co utrudnia przewidywanie nawet tych sesji, które teoretycznie powinny być spokojne. Oby rynki akcji wyszły na tej zależności lepiej niż Kurdowie.
Rozmowy z Chinami rozpoczynają się w błogiej atmosferze wywołanej wstawieniem ośmiu chińskich firm technologicznych na amerykańską czarną listę pod pretekstem łamania przez nie praw mniejszości muzułmańskiej w regionie Xinjiang. W Europie możemy zobaczyć jednak dodatkowy optymizm, dzięki kolejnej jaskółce w niemieckich danych. Produkcja przemysłowa u naszego zachodniego sąsiada wzrosła w sierpniu o 0,3% m/m, 0,5pp więcej niż wynosił konsensus, w dodatku przy rewizji danych za lipiec o kolejne 0,2pp w górę. Na poziomie dynamiki rocznej (z wykluczeniem efektu liczby dni roboczych) wciąż oznacza to zaledwie wypłaszczenie na poziomie -4,0% r/r, ale publikacja budzi nadzieję, że znajdujemy się w pobliżu punktu zwrotnego.
Krystian Brymora, analityk DM BDM
Poniedziałek nie przyniósł przełomu w technicznym obrazie rynku. Przez większą część dnia WIG20 świecił na czerwono. Dopiero końcówka, na fali poprawy nastrojów na Wall Street, pozwoliła na wyciągnięcie rynku w okolice punktu odniesienia (2122 pkt). Inwestorów ucieszyły informacje o wysokiej randze chińskich urzędników zmierzających do USA na 13-rundę negocjacji handlowych (10-11.10). Jeszcze o poranku było z tego powodu sporo obaw. Z drugiej strony seria tweetów prezydenta Trumpa o „zniszczeniu tureckiej gospodarki" zwiększyła ryzyko geopolityczne, co może negatywnie przekładać się na performance rynków wschodzących. Prezydent USA tym samym ostrzegł Turków przed potencjalnym atakiem na Kurdów po wycofaniu się amerykańskich wojsk z tamtego obszaru. Po tygodniowej przerwie do handlu wrócili Chińczycy. Mimo wielu obaw pierwsza sesja zakończyła się wzrostem indeksów, co powinno mieć pozytywne przełożenie na otwarcie w Europie. Kontrakty na DAX zyskują 0,5%. W kalendarium makro bez istotnych publikacji.