Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Po kilku dniach bez ustalonego kierunku europejskie rynki akcji otworzyły się we wtorek na plusach, kontynuując ruch w górę w dalszej części sesji. Niemiecki indeks sentymentu ZEW okazał się wyraźnie lepszy od oczekiwań, rosnąc o ponad 20 pkt. i notując poziom -2,1 pkt., najwyższy od maja. Wprawdzie wartość prognostyczna przy próbach predykcji wzrostu PKB jest ograniczona, ale jest on kolejnym w ostatnim czasie sygnałem, że gospodarka na kontynencie może w 4Q2019 osiągnąć punkt zwrotny, co w połączeniu z dobrym sezonem wynikowym i postępami w kwestii Brexitu tłumaczy relatywną siłę rynków akcji w strefie euro w ostatnim czasie. DAX zyskał wczoraj 0,7%, a włoskie FTSE MiB nawet 1,2%. Ponownie najgorzej spośród głównych indeksów wypadał hiszpański IBEX, znajdujący się pod presją po weekendowych wyborach w Hiszpanii, które najprawdopodobniej ponownie nie pozwolą na utworzenie stabilnego rządu. Socjaliści zostali zmuszeni do koalicji z populistyczną partią Podemos, ale i tak nie mają większości głosów.
WIG20 przez większość dnia oscylował wokół zera, by wyjść na plusy w okolicach amerykańskiego otwarcia, ale ostatnia godzina należała do niedźwiedzi i przy dużych obrotach dzień został zamknięty spadkiem o 0,3%. Jest on w całości efektem silnej, ponad trzyprocentowej przeceny Orlenu. mWIG40 wzrósł o 0,6%, a sWIG80 o 0,4%. Najsilniejszą ze średnich spółek był Benefit, którego walory drożały o 11,9% po świetnym raporcie wynikowym.
Na rynku amerykańskim w pierwszych godzinach handlu widać było optymizm, ale po wystąpieniu Donalda Trumpa został ona znacznie zredukowany. S&P500 wzrosło o niecałe 0,2%, a DJIA zamknął się neutralnie. Wprawdzie prezydent pozytywnie oceniał przebieg rozmów z Chinami, ale nie odmówił sobie powtórzenia, że w przypadku braku umowy USA wyraźnie podniosą cła, podobnie jak innym partnerom handlowym, którzy nie nagną się do jego oczekiwań. Poza tym jego przemówienie było przeglądem stałych tematów, wliczając w to ataki na Fed i entuzjastyczną ocenę sytuacji gospodarczej w USA.
Rozczarowanie jego słowami jest jednym z czynników, które ciążą dziś akcjom azjatyckim. W momencie pisania komentarza spadki w Tokio wynoszą 0,9%, a w Hong Kongu przekraczają 2%. To ostatnie jest jednak w dużej części efektem ponownego zaostrzenia zamieszek w autonomii, która m.in. z ich powodu (drastyczne ograniczenie ruchu turystycznego) znalazła się w recesji.
Dzisiejszą sesję rozpoczniemy pod presją, m.in. dlatego, że wczorajsze wzmianki o „innych partnerach handlowych" zasiały ziarno wątpliwości co do intencji prezydenta w sprawie ceł na importowane samochody. Decyzja w tej sprawie jest spodziewana w tym tygodniu, ale wciąż trudno sobie wyobrazić niekorzystne rozwiązanie tej kwestii, które byłoby blamażem m.in. dla Wilbura Rossa, wielokrotnie twierdzącego w ostatnim czasie, że nie ma mowy o ich wprowadzeniu. Najbliższe dwa dni inwestorzy spędzą na analizie słów J. Powell'a podczas przesłuchania przed Kongresem, zakładamy, że mogą być one wsparciem dla rynku akcji, a zwłaszcza długu. By tak się stało, wystarczyłoby prawdopodobnie zapewnienie, że Fed nie zamyka jeszcze drzwi dla kolejnych obniżek, gdyby okazały się niezbędne. Poznamy dziś też inflację CPI w USA, a jutro rano wstępny odczyt niemieckiego PKB.