W środę zarówno S&P 500, jak i Nasdaq 100 ustanowiły rekordy notowań i tym samym listopad zapowiada się jako kolejny po październiku bardzo dobry miesiąc. Zdecydowane wyjście S&P 500 ponad poziom 3000 pkt od strony technicznej jasno wskazuje na kontynuację długoletniej hossy za oceanem. Hossy, w którą w ostatnich miesiącach wielu inwestorów wątpiło. A jak to wygląda obecnie? Pomimo nowych szczytów trudno mówić o euforii. Wskaźniki nastrojów oparte na zachowaniu instrumentów finansowych, takie jak Fear & Greed Index, faktycznie są wysoko, ale jeszcze nie na swoich maksimach. Z kolei jeśli weźmiemy pod uwagę opinie zarządzających oraz ich alokację w akcje czy gotówkę, to w zasadzie dopiero ostatni miesiąc przyniósł zmianę dość negatywnego nastawienia do rynku, co teoretycznie daje jeszcze sporo miejsca do poprawy. Widać to także po napływach do funduszy inwestycyjnych i ETF-ów. Główną przyczyną ostatnich zwyżek jest stan rozmów USA–Chiny. Powrót do negocjacji, informacje o postępach oraz wizja podpisania częściowego porozumienia wpływają pozytywnie na postrzeganie perspektyw gospodarki, nie tylko amerykańskiej. Pierwsze efekty widać już np. po odczycie wstępnego PMI przemysłowego za listopad, który zaskoczył in plus. Ryzykiem dla indeksów jest ewentualnie ponowne ochłodzenie na linii USA–Chiny, czego, patrząc historycznie, nie można wykluczyć.