„Różowa gazela”, od lat słynąca powszechnie z rzetelności, obiektywizmu, wiarygodności i solidności, z troską pochyliła się nad takim stanem rzeczy.
Co do siły naszego tytułu – pełna zgoda. Cieszymy się szacunkiem i uznaniem, a uczestnicy rynku liczą się z nami. Ciężko na to pracujemy, aby tak właśnie było. Co do reszty, poprzestańmy na kilku uwagach. Po pierwsze, cieszymy się, że Koledzy z „PB” wymienili nazwę naszej gazety, co nie przychodzi im łatwo. W internecie np. posługują się niemal wyłącznie skrótem „GGP”, licząc chyba, że Czytelnicy nie rozszyfrują go i nie zmienią źródeł informacji.
Po drugie, uspokajamy Kolegów, że do żadnego z tekstów opublikowanych w „Parkiecie”, o których wspomnieli, nigdy nie nadesłano nam żadnego sprostowania, nie stwierdzono, że informacje zostały wyssane z placa, a rozmowy na temat fuzji i przejęć się nie toczyły. Trudno sobie wyobrazić, że tak może być? A jednak. Dla porządku dodać trzeba, że w każdym przypadku wykonaliśmy normalną (dla większości gazet), dziennikarską robotę, badając temat, weryfikując informacje w różnych źródłach, prowadząc korespondencję i dziesiątki rozmów.
Owszem, zdarza się czasem, że transakcja, którą negocjowano, zawierana jest później niż się spodziewano, nie dochodzi do niej wcale albo jej warunki są inne, niż zapowiadane wcześniej. Tak to już jest w biznesie (biznesowa gazeta powinna to wiedzieć) i tak jest na rynku. My żyjemy tym, czym żyje rynek, dociekamy przyczyn, dla których notowania na nim się zmieniają i chcemy, żeby wszyscy wiedzieli to, o czym wiedzą i mówią tylko niektórzy. Każdej gazecie, nawet konkurencyjnej, której informacje potwierdzałyby się tak często, jak nasze, należałoby tylko pogratulować. Do dzieła więc.
Po trzecie, od jakiegoś czasu zdarza się, że dziennikarze „PB” dzwonią do naszych rozmówców i pytają, czy wszystko, co napisaliśmy, jest prawdą, czy coś może jednak przekręciliśmy. No cóż, drodzy Koledzy, wyobraźcie sobie, że tak można – pisać prawdę i niczego nie poplątać. To nic trudnego. Wystarczy plotki nazywać plotkami, o pogłoskach mówić, że to tylko pogłoski, a fakty wymieniać jako fakty, ponadto nie mieszać tych pojęć i wszystkie zainteresowane strony zapytać o zdanie. I jeszcze – zanim cokolwiek się napisze, sprawdzić plotki, pogłoski i fakty w różnych źródłach, na różne sposoby, no i informacji nie wyrywać z kontekstu tylko po to, aby udowodnić jakąś tezę. A potem można już – jak „Parkiet” – zbierać laury za rzetelność i obiektywizm. Prawda, że proste?