We wtorek obroty wyniosły 208 mln koron (właściciela zmieniło 1,85 mln akcji, czyli ponad 1 proc. ogółu). W środę obroty przekroczyły już 250 mln koron. W czwartek sięgnęły 311 mln koron. Żaden inny papier, łącznie z energetycznym gigantem CEZ-em, nie cieszył się tego dnia w Pradze taką popularnością (z rąk do rąk przeszło 1,5 proc. ogółu akcji Unipetrolu).

Na początku tygodnia cena akcji prawie nie drgnęła. „Wielki sprzedający jakby zabetonował kurs na poziomie 113 koron” komentował analityk z biura maklerskiego J&T Financni Trhy. Dopiero w czwartek cena akcji podskoczyła o 4,3 proc. W piątek, przy obrotach na poziomie 133 mln koron, akcje firmy podrożały jeszcze o kolejne 1,3 proc.

Kto stoi za tym nietypowym zachowaniem papierów Unipetrolu? Według informacji dziennika „E15” tym wielkim sprzedającym był bank Ceska Sporitelna, a kującym biuro maklerskie Wood & Co. Potwierdzają to niektórzy analitycy. – Ci dwaj inwestorzy zdominowali handel. Gdy jeden sprzedaje, drugi kupuje akcje Unipetrolu, dlatego nie dochodziło do zmian kursu – mówi Jiri Zendulka z biura Capital Partners.

Dlaczego jednak bank tak masowo wyrzuca akcje Unipetrolu? – Te papiery wypadły pod koniec maja z indeksu MSCI Emerging Markets, a niektóre instytucje właśnie w oparciu o ten wskaźnik budują swoje portfele – wyjaśnia Zendulka.